Kapłaństwo pomiędzy rutyną a proroctwem

Początek Księgi Proroka Malachiasza jest dobrą inspiracją do kapłańskiego rachunku sumienia. Jak bowiem pokazuje prorok, kapłaństwo zawsze będzie rozgrywać się pomiędzy rutyną a proroctwem. Kontekst Księgi Malachiasza jest opisem konkretnego etapu życia narodu wybranego, ale jest też dobrą interpretacją współczesnego świata. Tam wrócili z niewoli, popłakali nad niewiernością, pocieszyli się i zapomnieli o Bogu. Podobnie można by opisać nasz kontekst – martyrologia, zwycięstwo, płytka radość, zapomnienie i mądrość po szkodzie.

Kapłaństwo od samego początku (myślę o początku biblijnym) miało dwa cele: składanie ofiary w służbie budowania wspólnoty i proroctwo aktualizujące Słowo Boże. Kiedy kapłani sprowadzili swoje życie do funkcji, sprzeniewierzając się proroctwu, wtedy pada ostrzeżenie: „Jeśli nie weźmiecie sobie tego do serca, rzucę na was przekleństwo”. Przekleństwem może być spadek powołań, obojętność ludzka, czasem nawet wrogość. Warto jednak postawić pytanie, czy to przekleństwo nie jest w jakiejś części zasłużone?

Tradycja przyzwyczaiła nas do siedmiu darów Ducha Świętego. W kapłaństwo wpisany jest ósmy – dar Słowa. Nie chodzi w nim o mądrość, zdolności retoryczne, nawet wiedzę. W tym darze chodzi o otwarcie na Boga. Dary mądrości i rozumu są ważne, ale to nie one tworzą Słowo Boże, to Słowo Boże posługuje się nimi, by móc się wyrazić. Nawet Kościół zostaje powierzony Słowu i wezwany do odczytania swojej roli. Ona zaś nie wyraża się w zabezpieczeniu przetrwania Słowa, ale to Słowo Boże zabezpiecza przetrwanie Kościoła.

Jeden z ostatnich synodów poświęcono naturze kapłaństwa. We wprowadzeniu do prac soborowych przypomniano dwa istotne punkty: do natury kapłaństwa należy osobista więź kapłana z Bogiem oraz zdolność do życia cnotami ludzkimi, by otworzyć się na nadprzyrodzone, zgodnie z zasadą „łaska bazuje na naturze”. Przypomnijmy więc te cztery cnoty ludzkie bez których nie zbuduje się czegoś więcej.

Roztropność, która nie ma nic wspólnego z kalkulacją. Roztropność to odwaga Słowa, czasem zabijana przesadnym wsłuchiwaniem się w rezonans ludzkich reakcji. Umiarkowanie uczy cieszenia się motywem i sensem życia. Wbrew obiegowym opiniom umiarkowanie nie jest zaciskaniem pasa, wyrzekaniem się. Jest po prostu szukaniem radości tam, gdzie jest jej źródło. Radość umiaru pochodzi z odkrycia sensu a nie z narzuconych ograniczeń. Męstwo jako zdolność ryzyka w służbie drugiemu. Odwaga męstwa, której nie buduje się na siłowni i nie jest czymś niezachwianym i stałym. Odwaga męstwa ujawnia się tam, gdzie trzeba zaryzykować dla drugiego. I wreszcie bezsilna z natury sprawiedliwość. Nie zbuduje jej związek z prawem, nie zabezpieczy jej żadna siła polityczna. Siłą sprawiedliwości jest człowiek, który chce być sprawiedliwy wobec konkretnego człowieka. Sprawiedliwość nie jest teorią, lecz praktyką życia. Z dopowiedzeniem, że praktyka nie oznacza rutyny.

Jeśli tego nie zrozumiemy, że obwieszanie manekina cnotami na nic się nie zda, wtedy może stać się na nowo aktualne proroctwo Malachiasza.