Nie ma przyszłości bez przeszłości. Znamy dobrze tę zasadę. Nie chodzi jednak o niewolnicze wspominanie wydarzeń minionych, ale o to, że przeszłość od teraźniejszości oddziela cena. Warto jednak od razu postawić pytanie: Kto zapłacił tę cenę i czy ja potrafię żyć jej owocami w teraźniejszości? W wierze tą ceną jest Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa. Czy mam świadomość, że cenę zapłacił Bóg i czy zbliżając się do kresu Wielkiego Postu chcę z jej owoców skorzystać?
Istota nawrócenia. Wydaje się, że kiedy słyszymy wezwanie do nawrócenia, chodzi o powrót do przeszłości. I wielu z nas tak właśnie czyni. Rozpamiętywać swoje życie, grzechy, czasem wręcz – jeśli nawrócenie ma być owocne – przerzucić cały ciężar grzechu na przeszłość. Oczywiście, że za każdy grzech cenę trzeba zapłacić. Ale czy naprawdę wierzę, że ten kto zgrzeszył, nie mając siły na dobre życie, będzie miał teraz siłę, by tamto odkupić?
Pochwycić na grzechu? Dzisiejszy opis zawarty w Ewangelii zaczyna się od grzechu. Pochwycono kobietę na cudzołóstwie i teraz wydaje się czymś najważniejszym powrócić do tej historii. Tymczasem kobieta przyprowadzona do Chrystusa staje przed dobrą nowiną. A dobra nowina przyciąga nie dlatego, że pogrąży człowieka na nowo w świadomości grzechu, ale że go z tej świadomości wyprowadzi. Kiedy staję przed Bogiem, co bardziej wypełnia moją świadomość: potępienie czy przebaczenie? Po co przyprowadzam innych grzesznych ludzi do Kościoła, po to, by ich potępił, czy po to, by udzielił im przebaczenia?
Wszystko co Bóg stworzył było dobre. Każdy z nas w punkcie wyjścia szuka dobra. Kobieta też prawdopodobnie szukała czegoś, czego nie miała w swoim życiu. Z pewnością szukała źle, ale czy ktoś zadał sobie pytanie, czego i dlaczego szukała? Czasem nie wystarczy rozpoznać grzech, ale trzeba uzdrowić drogę, która do grzechu popchnęła. Inaczej proponujemy coś co nie jest dobrą nowiną, nie chcemy uleczenia przyczyny, lecz skutku. Tymczasem zdjęcie z człowieka grzechu, bez uleczenia tego co do grzechu prowadziło jest tylko kwestią odsunięcia kolejnego grzechu w czasie.
Kto jest bez grzechu? Prośmy dzisiaj, abyśmy umieli pomagać drugiemu człowiekowi, abyśmy umieli pomóc sobie. Nie nawracajmy się na swój sposób, ale nawróćmy się do Boga, nie leczmy swojej historii sami, ale dajmy ją uleczyć, nie roztrząsajmy grzechów innych ludzi, ale zostawmy je Bogu. I nie leczmy własnych słabości w innych, ale w sobie. Kto pierwszy jest bez grzechu… Nie lecząc własnego grzechu, nie próbujmy leczyć grzechów innych ludzi, bo ani to nie pomoże innym, ani nas nie nawróci.
Nie wspominajmy wydarzeń minionych bez zapatrzenia w Chrystusa, który jest naszą przyszłością. W przeciwnym razie, nawet w imię pobożnych celów, jedynie pogrążymy się jeszcze bardziej w grzech popełniony. A kierunkiem naszej wiary jest grzech odpuszczony, to zaś należy do przyszłości.