Natura i łaska – dwa zapomniane pojęcia

Uroczystość Trójcy Świętej jest szczytem możliwości człowieka w refleksji nad Bogiem, a właściwie to nie święto refleksji, ale wprost zaproszenie w życie Boga. Jednak człowiek nie jest już kimś sprzed wieków, kto szukał prawdy dla jej kontemplacji. Większość naszych prawd, to prawdy użytkowe. Co więc będzie miał tak nastawiony człowiek z zainteresowania Trójcą Świętą?

Św. Ireneusz porównywał Trójcę Świętą do trzech władz człowieka: pamięci, rozumu i woli. Można spotkać dzisiaj ludzi, którzy jeszcze ciągle – bez pamięci – „uciekają” do miasta robić karierę. Przypomina mi się student, który pochodził z bardzo pobożnej rodziny, chciał zostać dziennikarzem i w Warszawie dostał pracę w redakcji dość zdystansowanej do Kościoła. Przynajmniej w gronie kolegów z pracy musiał udawać „letniego” i wymyślać fabułę jak to jego ojciec walczył z proboszczem. Człowiek znikąd, „nikt”, któremu Warszawa miała dać nowe życie. Po to właśnie jest Bóg Ojciec, by uchronić człowieka przed samotnością, przed byciem znikąd. Mam Ojca i to takiego, którego nie muszę się wstydzić.

Syn – Logos jest rozumem, który pozwala zrozumieć siebie, swoje życie, ale również jego słabe strony. Pokazuje też prawdę o grzechu, ale od razu w kontekście odkupienia. Jeśli zapomni się o grzechu, nie ma potrzeby Odkupiciela, problem w tym, że samo zapominanie nie zmienia prawdy o życiu.

Duch Święty jest naszą wolą. Do wypowiedzenia pobożnych słów nie potrzebuję ani Boga, ani Kościoła. Każde słowo jest w stanie przejść mi przez usta. Tylko, że będzie to słowo bez znaczenia. Do wypowiedzenia czegoś z sensem, nie tylko, by rozumieć, ale by tym żyć, potrzebuję siły woli. To właśnie wola – Duch Święty – usprawnia do czynienia tego co mówię, w co wierzę.

Świat walczy dzisiaj z dwoma pojęciami: naturą i łaską. Z naturą, bo kiedy człowiek jej nie zna, można mu wmówić, że jest znikąd, a więc nikim, można stać się dla niego bogiem i lepić z gliny co się tylko chce. Świat walczy też z łaską, bo łaska przypomina. Duch Święty nie uczy, to znaczy nie daje kursów na wiarę, ale przypomina to, co w człowieku jest. Natura to godność, łaska to związek z Bogiem. Bez tej świadomości jestem kopią, klonem. Obraz jest tylko jeden, dlatego tak ważna jest kategoria obrazu. Bo pod życiem każdego z nas podpisuje się Trójca Święta, potwierdzając autentyczność naszego życia i jego wartość.

Pytanie o naturę rzeczy

Tematy trudne najlepiej ośmieszyć. Historia ośmieszania ma bardzo długą tradycję. Jednym z przykładów jest pytanie o to co było wcześniej – jajko czy kura? Pytanie o naturę możemy jednak kontynuować i to już wcale jej nie ośmieszając. Można pytać czy trzeba mieć białe mankiety, by zostać dyrektorem, czy to dopiero dyrektor zaczyna nosić białe mankiety (oczywiście jest to przenośnia, ale znając życie wolę uprzedzić, by jakiś dyrektor nie napisał, że nosi niebieskie). A w istocie w białych mankietach chodziło bardziej o symbol kogoś, kto ma predyspozycje do patrzenia dalej, zarządzania ludźmi. Sprowadzając zaś całą sprawę do rzeczy najprostszych – przed ubraniem białej koszuli trzeba najpierw mieć nawyk, by się po prostu myć.

Kiedy nie zrozumie się natury, zaczyna się naśladować tylko to co zewnętrzne. Niestety istota zanika. Zanikła pewna znakowość wyrażona ubiorem, językiem, stylem bycia. Udajemy ubiorem kogoś innego, mamy „język sprzedaży i PR”, styl bycia podpatrzony z mediów. Wcześniej czy później udawana natura zostanie jednak ośmieszona.

Znamy postać Samarytanina z Ewangelii (nie odwołuję się do wiary, lecz do tych, których jeszcze ignorancja odnośnie do kultury chrześcijańskiej nie wchłonęła). Postawione w Biblii pytanie o bliźniego jest dość przewrotne. Nie stawia się pytania o to, kto jest bliźnim, ale kto okazał się bliźnim? Często stawiamy sobie pytanie, kto jest dla nas autorytetem? A dla kogo ja jestem autorytetem? Dla dzieci, które mnie znają, dla podwładnych, którzy mają to w zakresie obowiązków, dla mnichów zniewolonych świętym posłuszeństwem?

Co mam czynić, aby osiągnąć…? Po pierwsze odpowiedzieć sobie, co chcę osiągnąć? Po drugie, czy to wpisuje się w moją naturę? Po trzecie, nawet jeśli jeszcze mi daleko do bycia „kimś”, to przynajmniej nie ośmieszać tego, co jest jeszcze poza moim zasięgiem. I po czwarte, odważyć się pragnąć poznać siebie i to nie przez testy, lecz stopniowo odkrywaną naturę, którą już niektóre słowniki komputerowe zaczynają podkreślać jako słowo nieznane.