Prolog św. Jana ciągle inspiruje

Wielokrotnie pisałem już o tym, że Prolog Ewangelii według św. Jana pozostaje dla mnie niepodważalną inspiracją. Z jednej strony jest to tekst, który większość z nas zna prawie na pamięć. Z drugiej Prolog Janowy ciągle inspiruje do nowych odkryć, nie tyle w samym tekście, co w życiu człowieka, który po ten tekst sięga. I druga uwaga, kiedyś jeden z księży rozpoczął homilię, że z prologiem jest jak z Wigilią. Można w nim odkryć dwanaście odsłon, jak w wieczerzy wigilijnej dwanaście dań. Nie przekonuje mnie do końca ten argument, ograniczę się więc do pięciu dań.

Wszechmoc Boga w niemocy dziecka. Kościół ma szczególne umiłowanie tematu życia i poczęcia. I nie ma w tym nic dziwnego, oczywiście jeśli nie sprowadzimy tego umiłowania do ideologizacji dwóch zwalczających się podejść. Gdybyśmy starali się zestawić liczbę poczęć i liczbę narodzin, z pewnością ta liczba by się nie pokrywała. Powody są dwa – są takie (nie)poczęcia, o których już się nie dowiemy, i są takie poczęcia, które nie doszły do skutku, czyli narodzin. Podobnie jest z łaską. Bóg się narodził, ale w życiu Maryi. To czy narodzi się w moim życiu zależy od mojej decyzji czy chcę począć łaskę, czyli ją przyjąć i czy chcę doprowadzić do narodzin, czyli ją ukonkretnić.

Danie drugie – miejsce w gospodzie. Gospoda od dawna symbolizuje ludzkie serce. W gospodzie w czasie narodzenia Jezusa nie było miejsca, ponieważ był spis powszechny. Przybyło do małego miasteczka wielu, którzy stamtąd pochodzili i zrobił się tłum, skutkujący brakiem miejsc. Podobnie jest w życiu. Mamy swoje spisy, ważne sprawy, konferencje, co skutkuje brakiem miejsc, czasem nawet brakiem miejsca na Boga. Pamiętam, jak na jednej z wigilii po odczytaniu Ewangelii ojciec rodziny umieścił Słowo Boże na pustym talerzu. Może potrzeba nam takiego symbolu, nie pustego talerza dla wędrowca, który nigdy nie przyjdzie, ale dla Boga.

Bóg przynosi pokój. Bardzo doskwiera nam niepewność i brak pokoju. Ile konferencji poświęcono w historii, by pokój zachować, przywrócić. A pokój jest po prostu zgodą na drugiego. Na to, że zajmie część mojego życia, mojego czasu, planów, rynku pracy. Jeśli tego nie zrozumiem i nie zgodzę się na drugiego w moim życiu, pokoju nigdy nie będzie. Jedną z ważnych spraw, które budują pokój to czas. Andrzej Seweryn w swoim niedawnym wywiadzie, właśnie na czas zwrócił uwagę, jako na najbardziej potrzebny prezent świąteczny. Dać czas, którego tak bardzo brakuje na co dzień.

Dzieciątko – Zbawiciel. Wolimy Boże Narodzenie od Wielkanocy, bo w Wielkanoc załatwia się rzeczy wielkie. Tu zaś mamy trochę sielanki i Boga, który mały jest mało szkodliwy. Tymczasem już od żłóbka uczymy się, że ziemskim przeznaczeniem Boga jest Krzyż, aby przez Krzyż przeznaczeniem człowieka stało się niebo. To również my możemy sprawić, że przyjmując jako ziemskie przeznaczenie niesienie krzyża z drugim człowiekiem, uczynimy możliwym jego przeznaczenie do szczęścia i nadziei, jeśli pomożemy nieść jego życiowy krzyż.

Bóg przychodzi w Słowie. To ostatnie danie świątecznego, duchowego posiłku. A to Słowo staje się źródłem i horyzontem naszych słów. Skoro tak, proponuję pewien obraz. Wyobraźmy sobie Boga, w którego usta wkładamy wypowiadane przez nas słowa. Wyobraźmy sobie Jego twarz, gdy mówimy drugiemu kocham, mam do ciebie zaufanie. Wyobraźmy sobie również twarz Boga, gdy włożymy w Jego usta takie słowa jak nienawidzę, nie masz dla mnie znaczenia, moje życie z tobą to porażka. Kiedy nauczymy się wyobraźni słowa, widzenia w duchu twarzy Boga, ze słowami, które za chwilę chcemy wypowiedzieć, może wtedy nauczymy się mówić po ludzku, budując, dając nadzieję.

To moja propozycja pięciu dań na świąteczny stół dla moich Czytelników.

Naród kroczący w ciemnościach…

Tak rozpoczyna się Pasterka, jedno z najbardziej zakorzenionych w tradycji świąt religijnych. Naród kroczący w ciemnościach… Z dopiskiem: Galilea pogan. Bo takim właśnie krajem stała się, kiedy nie mogła się doczekać spełnienia obietnic. Wtedy król Achaz poddaje kraj Asyrii za cenę spokoju i stabilizacji. Kraj staje się galil – krainą mroku, przynajmniej w wymiarze religijnym.

Naród kroczący w ciemnościach staje się w ten sposób symbolem naszych sprzedanych krain. Przywołajmy kilka. Wieczność, niespełniona brata się z tymczasowością. Nieskończoność, coraz bardziej nieuchwytna, otwiera się na to, co mogę uchwycić, zrozumieć. Miłość, niespełniona i niedoczekana – ile razy mogę dać się nabrać, ostatecznie więc, to nie musi być ta płomienna i jedyna miłość, niech da przynajmniej stabilizację. Wierność już tylko sobie, bo życie nauczyło mnie nie ufać nikomu. Sprzedane krainy naszych pierwotnych oczekiwań.

Naród kroczący w ciemnościach to nasza codzienność. Boimy się ciemności, dlatego jej prawie nie doświadczamy. Oświetlone miasta, z których nie można zobaczyć nieba. Ale jakie są naprawdę nasze oświetlone noce? Zamieniliśmy naszą nieuporządkowaną codzienność na conocność. Kiedyś w nocy baliśmy się ludzi, teraz boimy się siebie.

Naród kroczący w ciemnościach myślenia. Badacze mózgu z Bristolu przeprowadzili badania mieszkańców 54 miast Wielkiej Brytanii. Potwierdziły one jak bardzo myślenie zależy od pory dnia i nocy. W nocy przeważają instynkty, emocje i nierozstrzygnięte tematy egzystencjalne. Trzeba zrobić wszystko, żeby nie obudzić się w nocy. Trzeba noc czymś wypełnić lub wyłączyć z pola naszej świadomości. Płytko przeżyta codzienność staje się naszą conocnością.

Stabilizacja ma dać nam pokój. Tak było również za Cezara Augusta – największa stabilizacja i największe zapomnienie o Bogu. Dlatego Bóg rodzi się poza miastem, w nocy, w najbardziej niestabilnym obszarze. Nawet nasze pasterki łączone prawie z wieczerzą mają pozbawić nasze przeżywanie wiary z nocą, z tymi impulsami i emocjami, które zabierają nam pokój.

Tymczasem Bóg chce urodzić się w nocy. Chce nas obudzić w momencie, którego się najbardziej boimy. Chce pomnożyć radość, tam, gdzie już jej dawno nie ma. Chce, żebyśmy z Nim skonfrontowali nasze lęki. Chce być nie tylko Bogiem naszej codzienności, ale naszej conocności. Co budzi Cię w nocy, co nie daje spać. Powiedz to dzisiaj Bogu. Powiedz Mu też o tym, czym zabijasz swoje lęki, co robisz, żeby nocy w Twoim życiu nie było. I uwierz, że On rodzi się właśnie dla tych mroków, dla narodu kroczącego w ciemnościach, chce być Bogiem z nami, szczególnie tam, gdzie nie zabieramy już nikogo, czasem nawet siebie.