Uwiodłeś mnie Panie… Te słowa z Księgi Proroka Jeremiasza prowokują do nieschematycznego myślenia. Bo cóż oznacza dać się uwieść? To tyle, co uwierzyć w obietnice bez głębszych przemyśleń, idąc za kimś trochę na ślepo, w ciemno. A kiedy odkryje się, że człowiek został uwiedziony, zaczyna się wycofywać. Piotr też dał się uwieść. Najlepiej świadczą o tym słowa: Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz.
Nie trzeba było długo czekać na weryfikację tych słów. Wystarczyło stwierdzenie Jezusa, że musi udać się do Jerozolimy, gdzie będzie cierpiał. Szybko kończy się uwiedziona wiara Piotra: Nie przyjdzie to na Ciebie! Przecież w moim „dokądkolwiek” nie było mowy o śmierci, o krzyżu. Dokądkolwiek, czyli tam, gdzie będzie dobrze, bezpiecznie.
Język wiary musi być językiem twardej codzienności, a nie ckliwej pobożności. Jak długo wierzymy bezmyślnie, bezrefleksyjnie, jesteśmy w stanie zrobić wszystko dla Boga. Wystarczy krzyż, żeby przekonać się, że „dokądkolwiek” nie oznacza wszystkiego, wszędzie i zawsze. Jak zatem rozpoznać na jakim etapie wiary jesteśmy? Momentem przełomowym jest właśnie cierpienie. Często myślimy, że przyszło wraz z Bogiem. I dlatego bojąc się cierpienia, unikamy Boga, albo chcemy Go przekonać, że można inaczej – bez trudu, bez wyrzeczeń. Tymczasem wiara nie niesie krzyża. Cierpią również niewierzący. Wiara tak dużo mówi o krzyżu, ponieważ chce człowieka nauczyć jak nieść krzyż, który i tak przychodzi, jak nadać sens cierpieniu, które i tak jest nieuniknione.
Piotr opoka staje się zawadą. Nie dlatego, że jest słaby, ale dlatego, że jest hipokrytą. Myśli po ludzku a mówi pobożnie. Tymczasem trzeba żyć pobożnie, a mówić po ludzku. Właśnie wiara powstała z uwodzenia każe używać innego języka, który często ma się nijak do rzeczywistości. Jest swoistym zaklinaniem codzienności.
Pozostaje zrozumieć, że paradoks nie musi oznaczać sprzeczności. Że kto chce zachować życie, ten je straci – nie jest sprzecznością, lecz samą dynamiką życia. Żyjemy przecież po to, by cieszyć się życiem, ale życie cieszy tylko wtedy, kiedy się je traci. Podobnie jak pieniądze. Jeśli za pieniądze nie mogę się najeść, ubrać, zwiedzić świata, takie pieniądze nie cieszą. Po co więc człowiekowi życie? Czy jestem w stanie podać chociaż trzy powody, dla których warto żyć? Trzy powody, dla których warto stracić, by zyskać i ocalić?
Wiara jest sztuką uwodzenia, ale nie irracjonalnymi obietnicami, lecz miłością. Tylko uwiedzenie miłością prawdziwą może skończyć się dobrze. Radykalny język wiary ma sens tylko wtedy, jeżeli jego fundamentem jest miłość. Bezmyślne, ckliwe i pobożne zaklęcia mają niewiele wspólnego z prawdziwą wiarą. Przeciwnie, wcześniej czy później zrodzą rozczarowanie.