Niegodny czy niegodziwy?

Wiele słów w języku polskim straciło pierwotne znaczenie. Jednym z przykładów jest mylenie znaczeń słów „niegodny” i „niegodziwy”. Pierwsze oznacza, że czegoś człowiekowi brakuje do osiągnięcia pełnej godności. Niegodny nie musi oznaczać zły. Oznacza po prostu nie spełniający wymogów godności z powodu – najprościej mówiąc – jakiegoś braku, który wcale nie musi być zawiniony. Natomiast niegodziwy oznacza postawę nie zasługującą na obdarowanie godnością, przekreśla człowieka ze względu na jego wybory.

Ludzka tajemnica wcielenia. Oznacza ona, że nie ma ani abstrakcyjnego dobra, ani abstrakcyjnego zła. One wcielają się przez człowieka. W ten sposób niegodny – wybierając dobro – staje się godny, zaś wybierający zło staje się niegodziwy, zarówno w wyborze, jak i w trwaniu w złu.

Ale przecież można powiedzieć „przepraszam”. Tylko, że to słowo ma sens nie wtedy, kiedy człowiek opowiada co złego zrobił, ale wtedy, kiedy wie w imię czego nie chce robić zła. Inaczej mówiąc, żałuje, bo chce inaczej i wierzy, że się uda. I wreszcie postanawia, to znaczy, że wie po co żałował.

Trzeba dać tylko sobie pomóc i nie wykręcać się niegodnością. Gdyby człowiek naprawdę się topił, czy wobec wyciągniętej ręki postawi pytanie: Czy jestem godny? Może niegodność to częściej po prostu wygoda i obłuda. A pielęgnowana staje się niegodziwością.

Przyszłość demokratycznych proroków

Różne mamy stopnie i natężenia proroctwa. Najczęściej kojarzymy je z religią, ale być prorokiem w swoim środowisku, to tak naprawdę być świadkiem prawdy. W jakimś sensie naukowiec poszukujący prawdy jest prorokiem. Polityk szukający dobra wspólnego jest prorokiem. I oczywiście, człowiek wierzący szukający Boga-Prawdy jest prorokiem.

Prorokowi nie wolno się lękać, to znaczy, nie wolno bardziej skupiać się na cenie, jaką zapłaci za to, czego szuka, niż na samym obiekcie poszukiwań.

Kim jest w tym kontekście „prorok demokratyczny”? To taki prorok, który próbuje znaleźć złoty środek pomiędzy prawdą a konformizmem. Z jednej strony, od czasu do czasu „natchnie go” na poszukiwanie prawdy, ale potem skutecznie zwalnia w poszukiwaniach, by nie pójść za daleko i nie zapłacić za dużo.

Marny jest jednak los proroków demokratycznych. Można przyjrzeć się chociażby życiu politycznemu i pytać, kto w imię jakiej idei zdobył popularność, a jaką ideę głosi aktualnie? Można też pytać, czego wypadkową będzie kolejna głoszona idea? Mamy proroków demokratycznych w nauce. Nie trzeba będzie długo czekać na to, by zwolennicy reformy nauki zaczęli zakładać za kilka lat komitety protestacyjne w obronie nauki. Być „za” opłaca się dzisiaj, być „przeciw” będzie opłacalne za kilka lat. Pierwsze kadencje będą sprawować za bycie „za”, drugie za bycie „przeciw”, ale ostatecznie historia nauki im tego nie zapomni, a z pewnością zapomni o nich jako reformatorach. Mamy też proroków demokratycznych w religii, swoistych „bożych proroków” ze „świeckimi plecami”.

Prawda cierpliwa jest. Prorok konformizmu podzieli los konformizmu. Prorok prawdy podzieli los prawdy. A prorok demokracji podzieli los demokracji.

Taka właśnie rysuje się nam przyszłość!

Dziś spełniają się te słowa

Wielu z nas miało zapewne w swoim życiu doświadczenie znalezienia czegoś po latach, czegoś, co wcześniej stanowiło wielką wartość. I nie chodzi wyłącznie o wartość materialną. Kilka dni temu opowiadała mi znajoma o znalezieniu pamiętnika z dzieciństwa. Ile tam było dobrych życzeń, ile zapewnień o przyjaźni, która nigdy się nie skończy, ile postanowień dzielonych z kolegami i koleżankami we wczesnych latach szkoły.

Co z tego zostało? Często płakać się chce. Podobna sytuacja miała miejsce za czasów Ezdrasza, kiedy naród wybrany po wielu latach odkrył księgi święte. Lud płakał. Ale biblijne znalezisko po latach zakończyło się pocieszeniem. Dlaczego?

Kiedy myślę o przywoływaniu wartości i ideałów sprzed lat, zadaję sobie pytanie: Co zmieniło się we mnie, co zmieniło się wokół mnie, że tak daleko odszedłem? A może problem tkwi w tym, że wszystkie nasze ideały należą do przeszłości lub do przyszłości. A teraźniejszość jest pusta.

Gdy więc dzisiaj odkrywam, że warto wrócić do pierwotnych postanowień i łza kręci się w oku z powodu stanu faktycznego ich realizacji, to jest to najlepszy moment, żeby powiedzieć: Dziś mogą spełnić się te słowa! Dzisiaj mogę wrócić do pierwotnego ideału życia.

Jeśli nie zrobię tego dzisiaj, nie zrobię tego nigdy.

Verified by ExactMetrics
Verified by MonsterInsights