Dwa brzegi jeziora są do siebie podobne

W ubiegłym tygodniu pisałem o tym, że życie przypomina jezioro z jednym brzegiem, ulubionym i dobrze znanym – brzegiem codzienności i doczesności. Drugi brzeg to wieczność. Ale jest to – przepraszam za określenie – studyjna wersja wiary. W życiu, zwłaszcza ochrzczonego, te dwa brzegi się przeplatają, bo nasza wieczność w codzienności to po prostu łaska, do której się powraca i od której czasem się ucieka.

A jednak do nieśmiertelności jesteśmy powołani – również naszym intelektem, który nie akceptuje ograniczeń ideologicznych od żadnej ze stron wpływu. Nieskończoność pragnienia i ograniczoność jego realizacji. Wiara jest przeciw wąsko rozumianej ascezie, ponieważ tak rozumiana asceza przypomina trochę rodzica, który upomina ładnie ubrane dziecko: nie chodź tam, bo je pobrudzisz, nie biegaj tyle, bo zniszczysz nowe buty. A przecież o wiele racjonalniej zarobić na proszek do prania i na nowe buty. Niestety u nas ascezą zajmują się osoby, których największym celem ascetycznym byłoby zawiesić oddychanie, by nie zużywać tlenu. Nieudacznika pomylono z ascetą i dlatego do seminariów coraz rzadziej przychodzą ludzie z charakterem i ambicjami. A całą tę bylejakość przykrywa się mglistą definicją świętości.

Wiara jest jednak perspektywą otwierającą na nieskończoność i na nieśmiertelność. I każdy próbujący ją sprowadzić do swoich lęków, pokazuje tylko swoją duchową miałkość i brak wiary. Dzięki Bogu, do takiej wiary raczej nikogo nie pociągnie.

Oby tylko wiara nie musiała opuścić kościołów, jak myślenie musiało opuścić uniwersytety.

Verified by ExactMetrics
Verified by MonsterInsights