„Trwam” się przeżyło

Gdyby podjąć próbę namalowania obrazu współczesnego pokolenia, można by zacząć od kilku luźnych szkiców. Wykorzenione z ziemi i tradycji, a nie zakorzenione w wiarę i wartości. Nawet te wartości, których broni na ulicach nie są jego. Autonomiczne pędy – początkowo zmęczone przynależnością, teraz zaczynają być zmęczone autonomią. Samorealizacja zamienia się w samotność, a wolność, której się pragnęło zaczyna być środkiem płatniczym za towar, który próbuje się nazwać życiem.

Obraz wiary wygląda podobnie. Pierwotny pozytywny odruch w stronę wiary od nieco skostniałej tradycji i pobożnych praktyk, został gdzieś zapomniany. Kościół winnego krzewu zamieniono na kościół odciętej latorośli.

Nie umiemy też rozmawiać. Każdy ma coś do powiedzenia w pojedynkę, tylko, że nie ma kto słuchać. Biskup mówi w swoim imieniu, ksiądz przeciw biskupowi, jakby to był dowód na kościół odciętej latorośli. Tak dzieje się w Kościele, w ojczyźnie, w domach. Mieszkamy razem przed i po ślubie, by każdy rok podsumować stwierdzeniem: Znam cię i rozumiem coraz mniej.

Nie wystarczy też trwać. To hasło jest dobre dla pokoleń, które odchodzą. Nowe pokolenie musi znaleźć swoje własne hasło, które zjednoczy, by nie umrzeć samotnie.

„Trwam” się przeżyło, ale „róbta co chceta” nie sprosta oczekiwaniom kolejnego pokolenia. Potrzeba więc hasła, które pozwoli wyrazić, a nie tylko opisać człowieka.

Verified by ExactMetrics