Nowy Rok z nową [sztuczną] inteligencją

Liturgicznie jesteśmy daleko od sztucznej inteligencji. Liturgia zaprasza raczej do rozważania i refleksji bardzo osobistej, na wzór Maryi. Z drugiej strony otrzymujemy orędzie papieża Franciszka na temat sztucznej inteligencji i to w kontekście pokoju. Można więc powiedzieć, że wkraczamy w nowy rok z nową [sztuczną] inteligencją.

Jestem przekonany, że każdy, kto choć trochę interesuje się problematyką AI (artificial intelligence), nie czuje się zaskoczony jej rozwojem. Przez ostatnie dekady przygotowywaliśmy się (albo lepiej – przygotowywano nas) do przeniesienia przynajmniej części siebie „gdzie indziej”. Najpierw tzw. postbiologiczna epoka życia, która wyrażała się w zerwaniu jedności człowiek – jego ciało. Ciało stało się czymś obcym, jakby zewnętrznym, podlegającym zmianom jak obudowa w skomplikowanej maszynie. Tymczasem nie mamy innej możliwości, jak wyrazić siebie przez ciało. Zgrzyt pomiędzy ciałem i świadomością był pierwszym etapem „sztucznego” spojrzenia na człowieka. Kolejny element to personifikacja rzeczywistości. Coraz trudniej znaleźć intymny kontakt z drugim człowiekiem, zaś coraz chętniej wchodzimy w niepowtarzalną relację ze wszystkim poza człowiekiem (zwierzęta, rośliny, a nawet materia nieożywiona). Coraz bardziej zatraca się sens zdania – „i nie znalazł człowiek istoty równej sobie”. Wreszcie wiara w testy, które mają powiedzieć wszystko o człowieku, włączając sferę tajemnicy. Pozwoliliśmy odrzeć siebie z tajemnicy i zamiast spodziewanego apogeum poznania, zostały nam ramy z portretu.

Skąd zachwyt nad możliwościami AI? Lubimy się w czymś specjalizować, natomiast sztuczna inteligencja pozwala na rozwój, praktycznie w nieskończoność, wybranych sprawności. Wszystko co robiliśmy do tej pory mozolnie, nagle da się zrobić szybko, koszty dzielenia się zdobyczami wiedzy na gruncie maszyn są niewspółmiernie niskie w odniesieniu do przenoszenia wiedzy drogą edukacji z pokolenia na pokolenie. Nasze ograniczone zmysły, które dostarczają informacji poznawczych do mózgu mogą zostać zwielokrotnione w tzw. wyspecjalizowanych modułach.

Trzeba jednak przewidzieć skutki. W klasycznym rozumieniu praca służyła nie tylko zdobywaniu pieniędzy, ale rozwojowi człowieka. W niej się spełniał, wyrażał. Można oczywiście oddzielić człowieka od pracy, zwłaszcza mozolnej i monotonnej. Ważne jednak, by nie wyzbyć się tego, co z pracą się wiąże: kreatywności, indywidualnej twórczości.

Można pozwolić siebie wyręczyć w tym, co nie jest wyjątkowe dla człowieka. Człowiek w historii zrezygnował z mozolnej pracy wraz ze zwierzęciem. Zwolnił z niej nawet zwierzęta. Maszyna się nie męczy, nie cierpi, nie odczuwa. Ale ciągnięcie przysłowiowego pługa nie jest jedynym wymiarem pracy człowieka. Praca to również odpowiedzialność za jej owoce i skutki jakie wywołuje.

Co więc czeka człowieka w nowym roku z nową [sztuczną] inteligencją? Konieczność zauważenia różnicy pomiędzy tym, co robi również człowiek a tym, co może zrobić tylko człowiek. Jeśli nie dostrzeżmy tej różnicy wyalienujemy siebie w imię wygody. Jednak za tę alienację dla wygody przyjdzie kiedyś zapłacić.

Triduum Paschalne a sztuczna inteligencja

(felieton społeczno-religijny)

Świat w perspektywie sztucznej inteligencji wygląda zupełnie inaczej niż ten, o którym opowiada Ewangelia przez trzy dni poprzedzające święta Zmartwychwstania Pańskiego. Jezus przychodzi zbawić ludzką naturę, a przecież w nowej perspektywie pojęcie natury jest czymś mglistym. Natura jest transsubiektywna. W Triduum próbujemy wskrzesić moc naszych religijnych przeżyć, a świat mówi coraz głośniej, że te przeżycia to nic więcej jak tylko neuronalne uwarunkowania. Próbujemy dostrzec brzydotę grzechu i piękno świętości, natomiast neuronauka mówi nam, że to nie Bóg, lecz neuroestetyka sprawi, że poczujemy się lepiej.

W tradycyjnym wychowaniu religijno-społecznym podkreślano rolę motywacji. Motywacja zaś odnosi się do celu. Prościej – cel daje motywację. Jeśli jednak uczynimy jeden z celów pośrednich (życiowych) celem ostatecznym, czy on dostatecznie zmotywuje człowieka? Jeśli podporządkujemy życie studiom lub pracy czy one wystarczą do zmotywowania całego życia? Może więc potrzeba takiego pozornie (poza)życiowego celu, który nadałby sens i studiom i pracy? Właściwe zdefiniowanie celu, to również właściwe ułożenie planów, bo przecież, by osiągnąć cel, trzeba zoptymalizować plany. Ludzkie przewidywanie zakłada wzór i dziedzictwo. Natomiast czy człowiek wychowywany ku sztucznej inteligencji będzie chciał swoją motywację obciążać dziedzictwem?

Triduum Paschalne w kluczu sztucznej inteligencji stawia jeszcze dwa istotne punkty do refleksji: klucz społeczny i koszty motywacji. W kluczu społecznym wiara jest czymś, co zakłada wspólnotowość, komunię, bycie razem, a jeśli komunikację, to w imię komunii. Sztuczna inteligencja zakłada zupełnie inną rolę kontekstu społecznego. Jest on wyłącznie po to, by wywierać wpływ, komunikacja w celu osiągnięcia komunii nie jest najważniejsza, jeśli nie stanie się celem. A nawet jeśli stanie się celem, będzie osiągana przez manipulację. Sztuczna inteligencja odrzuca motywację zbyt kosztowną. Inaczej mówiąc, kiedy koszty przeważają nad spodziewanymi efektami porzuca się dotychczasowy sposób osiągania celu na rzecz mniej kosztochłonnego. Tymczasem w religii z góry zakłada się, że proces dojrzewania religijnego jest kosztochłonny, długoterminowy i wielofalowy (Piotr), czasem wręcz nieopłacalny (Judasz).

Religia przegrywa więc w pokoleniu młodych, wychowanych na algorytmach, ponieważ nie sprawdza się w motywacji odniesionej do rachunku prawdopodobieństwa. Nie spełnia się w wymiarze przydatności instrumentalnej i sytuacyjnej, chociaż i w Kościele są tacy, którzy chcieliby nagiąć wszystko co duchowe do instrumentalnych celów i do potrzeby chwili. Czas więc przemyśleć nasz cel ostateczny i jego warstwę motywacyjną. Czy jest dyktowany powyższymi kryteriami, czy też zaufaniem do Osoby Jezusa Chrystusa. Jest to kwestia polityczno-społeczna, ponieważ niezależnie od poglądów ciągle w mediach będą się pojawiać świąteczne tradycje kulinarne, konkurs na najdłuższą palmę i wiele innych. Jak to się będzie miało do istoty i sensu Triduum Paschalnego? Sztuczna inteligencja nie zbawi i nie może się zbawić. Jeśli więc nie zostawimy miejsca na starą tradycję i klasyczne odniesienia człowieka, wtedy pozostanie nam tylko „małe triduum antropologiczno-kulturowe” i perspektywa, że wszystko jest neuronalnie uwarunkowane. Chyba, że wydarzy się coś co zburzy pewność, postawi pytanie o wolność i nieubłaganie odwoła się do natury, czyli pytania: Kim jestem? Wydawało się, że po ostatnich doświadczeniach sens i waga tego pytania będą oczywiste. Człowiek jednak szybko zapomina, aż do kolejnego nieszczęścia. Przypomina to trochę człowieka, który wierzy, że po ustaniu burzy, kolejnej burzy nie będzie. To jest jednak mało inteligentne, nawet jak na sztuczne inteligencje.