Ewangeliczne żniwa czy pseudokatolicka młocka?

Asymetria – nieczęsto używane słowo w języku wiary. A oznacza tyle, co różnicę pomiędzy dobrem a złem, prawdą a kłamstwem, tym, jak jest w niebie a tym, jak jest na ziemi. Żeby uchwycić różnicę potrzeba spojrzenia z innej, wyższej perspektywy. Wiara znajduje rozwiązanie w Duchu Świętym. On pozwala zauważyć tę asymetrię i modlić się jak trzeba. Tę asymetrię możemy odnaleźć chociażby w odniesieniu do ludzi, których – delikatnie ujmując – nie lubimy. Po ludzku potrafimy życzyć, by trafił ich…, natomiast w wierze, z asymetrycznym dystansem potrafimy po czasie nawet szczerze się za nich modlić. Perspektywę daje również czas. Św. Augustyn postawił kiedyś pytanie, po co nam istnienie ludzi złych przeciągane w czasie? I odpowiedział: po pierwsze, czas jest potrzebny, by się nawrócili; po drugie – czas jest okresem wypróbowania sprawiedliwych, czy potrafią czekać na Boga ze swoim osądem.

Dzisiaj coraz częściej zauważa się, jak bardzo pomylono świętość z radykalizmem ludzkim. Siewca z Ewangelii wyszedł siać ziarno prawdy, a nie ideału oderwanego od życia. Ideał oderwany od życia jest po prostu ideologią. Współcześnie na różnych poziomach zauważamy różnice między ludźmi. Proponujemy rok propedeutyczny na wyrównanie szans, testy poziomujące. A czy czegoś podobnego nie powinno się robić w odniesieniu do ludzi wiary? Często człowiek przychodzący do wspólnoty – dzięki Bogu nie każdej – od razu wchodzi na poziom zaawansowany, a czasem nie zna nawet pacierza. Ale nie tylko o propedeutykę wiary chodzi. Czasem robi się etapowość na poziomie wiary, ale nie na poziomie ludzkim. Często pomija się niebezpieczny etap niewyleczonych kompleksów. Czy więc nie potrzeba takiego czasu w wierze? I to nie tylko na wyrównanie poziomu wiary. Potrzeba wspólnoty, która najpierw zajęłaby się leczeniem kompleksów.

Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ Ewangelia zachęca nas do czekania do żniwa, nawet jeśli na polu wiary mamy pszenicę i kąkol. Zakompleksiony kandydat na świętego niestety nie zauważa tej subtelności i czasem zamiast ewangelicznego żniwa oferuje pseudokatolicką młockę. To trochę tak, jakby nie zauważyć różnicy pomiędzy szukaniem sprawiedliwości w dwóch diametralnie różnych miejscach: w sali sądowej i na wiejskiej zabawie. Chodzi zatem o sąd ostateczny, czyli o ostateczne decyzje. Czy ja sam jestem gotowy dzisiaj podjąć ostateczną decyzję co do nieba, widząc jakie decyzje podejmuję co do ludzi, przyjaźni, innych życiowych wyborów?

Jest zatem różnica pomiędzy ewangelicznym żniwem a pseudokatolicką młocką. I to jest właśnie tak bardzo potrzebna asymetria.

Verified by ExactMetrics
Verified by MonsterInsights