(refleksje wokół Niedzieli Palmowej)
Tegoroczna uroczystość trochę odwróciła kolejność przeżyć,
poszukiwań, argumentacji. Przyczyną jest nie tyle pandemia, co pośredni jej
skutek, jakim jest odwrócenie perspektywy. Do tej pory przeżywaliśmy naszą wiarę
w kluczu „gościny u Boga”. Ktoś aranżuje, ktoś zaprasza w imieniu… Zawsze
jednak można było usprawiedliwić swoją nieobecność w gościnie u Boga poziomem
moralnym, intelektualnym czy innymi wadami zapraszających.
W tym roku mamy odwróconą perspektywę. To Bóg wprosił się w
gościnę do człowieka. Już nie przeszkadzają zapraszający. Nawet w tak intymnej
relacji jak wyznanie grzechów jesteśmy sam na sam z Nim. Warto postawić sobie
pytanie, czy w tym roku duchowo jest łatwiej i bliżej, bo nikt nie przeszkadza?
Czy bez pośrednictwa Bóg lepiej nas rozumie? Czy w tym roku rozgrzeszył nas z
tego, z czego przez lata nie chcieli rozgrzeszyć „oni”?
Sąd nad Jezusem polegał na tym, że w przestrzeni publicznej
wypromowano Barabasza. Sprawy wypromowane zajęły miejsce cnót. W ten sposób
socjologicznie cenione – jakkolwiek by to rozumieć – stało się cenne.
Socjologia religii, wartości, postaw. Jezus socjologicznie przegrał z
Barabaszem. Ale czy ostatecznie wygrał tłum?
…Tłum się zmienia wraz z epoką, ale jego rola jest
niezmiennie ta sama. Kiedy się pomyśli, że jest się tylko tłumem, który ma
rację, gdy ma większość – wtedy robi się smutno.
W tym roku nie było tłumu. Czy będę wiedział, kto miał
rację?