Po raz kolejny rodzi się Bóg. I zanim się narodzi nie jest najważniejsze wyrwanie kartki z kalendarza. Bo może już się narodził, może narodzi się za kilka dni, może też w tym roku dla kogoś się nie narodzi.
Człowiek może Go nie chcieć. Na tym polega Wielkość Boga.
Czasem nie chce dlatego, że przybija go szereg codziennych spraw. Czasem w przedświątecznej bieganinie nie starcza już czasu na Boga.
On się jednak rodzi. A ta szczególna noc Narodzenia Pańskiego jest po to, by po niej przyszedł nowy poranek – z Bogiem zrodzonym w sercu.