Dlaczego?
Dlaczego w 70. Rocznicę mordu Katyńskiego straciliśmy po raz drugi elity polskiego życia politycznego i społecznego?
Dlaczego w kraju, który tak bardzo potrzebuje stabilności zostaliśmy osłabieni?
Dlaczego w polskim Parlamencie dyskutuje się całymi latami nad niemodernizowaną flotą powietrzną i szafuje się życiem, którego nie da się przeliczyć na pieniądze?
Dlaczego?
Te pytania zostają dzisiaj bez odpowiedzi. I chyba nie o odpowiedź jednoznaczną chodzi, gdyż ta może znowu podzielić.
Ta tragedia nie ma sensu, jak sensu nie ma każde cierpienie, każda tragedia i śmierć, zwłaszcza niespodziane?
A jednak temu trzeba nadać sens i ten sens muszą nadać żywi, ci którzy zostali.
Czy staniemy na wysokości zadania i wyciągniemy wnioski na przyszłość? Wnioski dotyczące szanowania się nawzajem, nie deptania ludzkiej godności w imię partykularnych interesów, budowania nie tylko wtedy, kiedy wszystko zamienia się w ruinę.
Jesteśmy to winni wszystkim, którzy odeszli. I może ta tragedia, podkreślam – straszna tragedia – nauczy nas być po prostu ludźmi?
Na to odpowiemy w najbliższych dniach i tygodniach.
A na dziś obyśmy umieli zjednoczyć się w żałobie, z której może jak ze Zmartwychwstania Chrystusa śmierć zrodzi życie. Oby ich śmierć nie okazała się daremna dla naszej codzienności społecznej, politycznej, ludzkiej…
Niech Bóg nada ostateczny sens tej tragedii a my trwajmy w modlitwie za ofiary i za Polskę.
Zmarli niech odpoczywają w pokoju!