Dlaczego walka o sens traci znaczenie?

Dlaczego ciągle szukam? Bo wciąż nie rozumiem. A może to właśnie nieustanne szukanie przeszkadza mi w zrozumieniu? Walka o swoje miejsce w świecie traci sens, gdy za wszelką cenę dążymy do natychmiastowych odpowiedzi. Warto czasem zwolnić. To, co wydaje się nowe, nierzadko okazuje się jedynie inną wersją tego, co już dobrze znamy. Wiara stanowi w tym procesie punkt wyjścia – jest impulsem, który daje siłę do rozpoczęcia prawdziwego poszukiwania. Ale nie chodzi tu o zrozumienie samej wiary, lecz o zrozumienie siebie w jej świetle. To siebie muszę znaleźć, nie świat.

Rozeznanie pomaga w tej drodze. Lecz nie jest to rozeznanie w strukturach, schematach czy układach. Rozeznanie woli Bożej to wewnętrzny proces, wymagający cierpliwości i modlitwy. Ale nie modlitwy „funkcjonalnej”, która załatwia sprawy, lecz tej, która ucisza serce. Jeśli modlę się tylko swoimi problemami, tracę z oczu Słowo Boże, a wraz z nim pokój. Każda decyzja, która nie przynosi pokoju, pozostaje moją próbą panowania nad rzeczywistością, a nie aktem prawdziwego rozeznania. Dlatego tak ważne jest słuchanie tych, którzy już przeszli tę drogę – choć warto z rozwagą dobierać tych, którym zaufamy.

Cierpienie, podobnie jak myślenie, jest integralną częścią naszej duchowej wędrówki. Myślenie pokazuje zdolność rozumienia, cierpienie – zdolność odczuwania. „Myślę, więc mam żywy umysł”, ale „cierpię, więc mam żywe serce”. Cierpienie, choć nikt go nie wybiera, uczy nas pokory i właściwego miejsca w życiu. Nikt nie prosi o pierwsze miejsce w bólu, ale to właśnie w cierpieniu często odkrywamy prawdziwe zrozumienie – bo ono nie rodzi się z łatwych odpowiedzi, lecz z głębokich pytań, które zmuszają nas do refleksji nad tym, kim naprawdę jesteśmy.