Myśli moje nie są myślami waszymi

(pytanie o wiarę na wzór dialogów Platona)

Czym jest dla ciebie wiara? Daje sens mojemu życiu, daje pokój. A jeśli nagle wszystko w twoim życiu się skomplikuje i po ludzku straci sens, jeśli zdarzenia codzienne skutecznie pozbawią cię pokoju…

Czym jest dla ciebie wiara? – pytam raz jeszcze. No dobrze, poczytajmy Katechizm – proponujesz. „Wiara jest pewnością tego, czego się spodziewam” – spoglądasz na mnie z miną zwycięzcy. A czego się spodziewasz? – dopytuję. Po ludzku pokoju, zdrowia. A co mówi Katechizm? – pytam zaczepnie. Że spodziewam się – wypowiadasz to jednym tchem – życia wiecznego.

Zgoda. Pytam cię jednak dalej: A skąd wiesz, że je otrzymasz? Bo chodzę do kościoła, przyjmuję sakramenty – odpowiadasz. Ale przecież możesz stracić sens i pokój. Skąd wiesz, że je otrzymasz? Z autorytetu Boga, bo tak powiedział – mówisz udając pewność. To pytam dalej: Kiedy ci to powiedział? Milczysz? To skąd to wiesz? Bo jestem ochrzczony i mam życie w sobie – deklamujesz jak wyuczony na pamięć wiersz. Pozwól, że dopytam: masz je z siebie? Nie, od Niego – odpowiadasz. Pytam więc dalej: A kiedy ci je dał? Mówią, że na chrzcie – odpowiadasz coraz bardziej nerwowo. Ryzykuję jeszcze raz i pytam: A pamiętasz tamtą chwilę? Widzę po twojej minie, że nie pamiętasz. To skąd wiesz, że je masz? Bo patrzę oczami Boga na świat i pragnę tego, czego pragnie Bóg – tym razem znowu dumnie odpowiadasz. A co widzi Bóg, kiedy patrzy na świat? Czego pragnął, kiedy umierał? Żebyś zbawiony był sam jako doskonały, czy może jeszcze z kimś? – pytam dociekliwie. Ale przecież inni to łotry! – wykrzykujesz. No właśnie, może pragnął zbawić łotra – tym doprowadzam cię do furii.

W końcu wyrzucasz z siebie: Ale zbawienie kosztuje! To pytam spokojnie: Ile kosztuje zbawienie? Odpowiadasz, że ty na swoje trudzisz się już siedemdziesiąt lat w pocie czoła. To pozwól, że dopytam czy dobrze rozumiem: Zbawi cię pot? Zaczynasz się denerwować i odpowiadasz: To może najlepiej nic nie robić? Potakuję, że chyba masz rację. Najlepiej nie robić nic z tego co i jak robisz.

A co robię źle? – pytasz. Odpowiadam pytaniem: A czego z tych lat najbardziej żałujesz? Czy żałujesz tego, że byłeś z Nim, kiedy inni byli gdzie indziej? Żałuję, że ja się trudzę całe życie a inni zbawią się za nic – kwitujesz pogodzony z losem. Właśnie owo „nic” pokazuje brak twojej wiary, bo tak nie nazywają Go nawet oni, których nazywasz łotrami. Właśnie za to NIC oni będą zbawieni. A Ciebie zbawi pot czoła i siedemdziesiąt lat wypominanych wyrzeczeń.

Twoja twarz posmutniała i zacząłeś bełkotliwie mówić coś, co usłyszałem dopiero, kiedy powtórzyłeś to kolejny raz: Myśli moje nie są myślami waszymi…, drogi moje nie są drogami waszymi… myśli moje…