Mamy oczy i uszy… Tylko po co?

Trudno być niewidomym i głuchym. I nawet jeśli stworzymy świat tolerancji i bez barier, nie potrafimy zmienić jednego – znieść bariery braku pełnych przeżyć i doznań. Gdyby tym ludziom przywrócić wzrok i słuch, jak wielka byłaby radość w niejednym życiu.

Podobnie dzieje się w życiu duchowym. Ilu młodych, wspaniałych ludzi nie widzi działania Boga w ich życiu. Ilu mając wspaniały słuch nie usłyszało Boga. Ilu mając zdolności oratorskie nie odważyło się powiedzieć coś Bogu.

Mamy oczy i nie widzimy, uszy i nie słyszymy, bo jesteśmy zamknięci w kręgu własnych schematów i oczekiwań. Wielu z nas miało zapewne doświadczenie czekania na jakiś prezent. I kiedy przyszedł moment obdarowania, pomimo otrzymania wielu prezentów nie doświadczyliśmy radości obdarowania. Nie doświadczyliśmy, bo nie znaleźliśmy prezentu oczekiwanego.

Otworzyć oczy i uszy na to co niesie życie, co niesie wiara, z czym przychodzi do nas drugi człowiek. Może dlatego mówimy, że nie ma cudów, bo cud przekracza naturę naszych oczekiwań. I chociaż mamy oczy, uszy i wymowny język, ciągle pozostajemy w świecie barier podtrzymywanych oczekiwaniem tylko tego, czego się spodziewamy.

Bezpieczne schematy

Proponuję, abyśmy dzisiaj odpowiedzieli sobie na proste pytanie: Co jest nam bliższe – życie poza schematem czy życie w schemacie? Pytanie to stawiam nie bez powodu. Otóż w ostatnich tygodniach miałem okazję uczestniczyć w wielu egzaminach. Wniosek jaki się narzucał był następujący: dawniej studenta stresowały pytania spoza obszaru jego dyscypliny, dzisiaj stresują pytania wychodzące poza schemat.

Tak jest w życiu, ale czy nie podobnie dzieje się w wierze? Czy inteligencja nie sprowadza się do sprawnego myślenia w ramach schematu? Hans Urs von Balthasar napisał kiedyś, że zgorszenie w wierze polega na odrzucaniu z pobudek drugorzędnych tego, co powinno się przyjąć z pobudek pierwszorzędnych. Inaczej mówiąc, z powodu zachowania takiego czy innego przedstawiciela wiary (pobudki drugorzędne), odrzuca się to co stanowi istotę wiary (pobudki pierwszorzędne). Dzieje się tak zarówno w stosunku do człowieka (przecież ja go znam), jak również w stosunku do Boga (co mi Bóg może jeszcze powiedzieć).

W ten sposób dochodzimy do nowego rozumienia grzechu i łaski. Bo czy grzech nie jest schematem (znam), który zamyka na przebaczenie, spojrzenie inaczej na człowieka, Boga? I czy z kolei łaska (wiem, ile jeszcze muszę poznać, przemyśleć) nie jest nowym otwarciem, gdyż wyprowadza człowieka poza schemat?

Nie ma wierzących pierwszej i drugiej klasy. Ale można chyba mówić o ludziach budujących swoją wiarę na przesłankach pierwszorzędnych lub drugorzędnych. Czasami gorszymy się czyimś zachowaniem (drugorzędne), ale czy nie gorszymy bardziej rezygnując z tego co naprawdę wielkie (pierwszorzędne)?

Pomyślmy dzisiaj czy najbardziej niebezpieczne w naszym życiu nie są nasze bezpieczne schematy i czy nie dlatego tak bardzo się stresujemy, kiedy się nas ich pozbawia?