Środa Popielcowa

Jakiś czas temu jedna ze znajomych osób postawiła mi pytanie: Jak ma się wyznanie grzechów i ich odpuszczenie do Bożej sprawiedliwości. Czy Bóg rzeczywiście zapomina? A gdyby pamiętał, to czy rzeczywiście przebaczył?

Myślę, że w takim dniu jak dzisiejszy warto pójść nieco dalej tą właśnie drogą. Czy Bóg zapomina? Bóg ma chyba jednak dobrą pamięć i nie chodzi o to, że udaje, iż nic się nie stało. Zapomina w tym sensie, że patrzy na to samo inaczej, przez pryzmat miłości. Człowiek jednak swoim złym czynem krzywdzi nie tylko Boga, ale krzywdzi również konkretne osoby. I to co nazywamy karą, jaką człowiek musi ponieść nawet za wyznany grzech, to nie brak przebaczenia od Boga, lecz fakt, iż muszą przebaczyć jeszcze ludzie, których się zraniło.

Człowiek podlega więc karze, to znaczy, że czeka na przebaczenie od ludzi.

Trzeba jednak pamiętać, że i ten, kto nie potrafi przebaczyć drugiemu, sam nie może oczekiwać przebaczenia, również od Boga. W tym właśnie wyraża się owo zamknięte koło tworzone przez ludzi nie umiejących przebaczać.

I w tej właśnie niepewności przebaczenia od ludzi i czekaniu na ich łaskę wyraża się Boża sprawiedliwość.

Prochem jestem

Kim jestem? Pytanie na tyle ważne i ogólne, że nie można go wyczerpać w krótkim felietonie. A jednak drążąc, można je nieco ograniczyć i zapytać w kontekście Wielkiego Postu: Czy jestem prochem? Chyba nie. Już nawet Kościół tego nie oczekuje. Co prawda, jeszcze czasem można usłyszeć to zdanie o ludzkiej przemijalności, ale traktuje się je bardziej jako refleks tradycji form przekazu, nie zaś element składowy odpowiedzi na postawione pytanie.

                Proch znajduje jednak sporo odniesień w życiu. Siwe włosy, choroba bliskich, śmierć czy własna zadyszka, przypominają o powolnym spopieleniu życia. Kim więc jestem? Ciałem i duszą, a z ciała pozostanie proch, czyli niewiele. A przetrwa to, co nie było prochem, co pochodzi od ducha.

                Kim jestem? Człowieka nie można zamknąć w ramach czasowych. Trzeba od razu pytać, kim był i kim będzie. Bez tego jest tylko prochem. Ten proch, kiedyś u początku wziął Bóg, by tchnąć w niego życie. Od tego czasu „popiół uduchowiony” jest w cenie. Chyba, że się spopieli już za życia i rozwieje wraz z czasem.

                Wielki Post zbiegł się w tym roku z wielką kampanią anty-tytoniową. Może to i dobrze. Bo ostatecznie bez uduchowionego wnętrza zostanie z człowieka tylko tyle: popiół po wypaleniu, a jeszcze za życia przeróżne choroby.