To pytanie ma bardzo stare religijne korzenie: pewność i niepewność zbawienia. Jeszcze inaczej można by powiedzieć: pewność i niepewność wygranej. Są kandydaci na studia, którzy zaczynają nie od pasji, celu, lecz od pytania o to, jaki procent studentów nie kończy studiów. Są tacy pracownicy, którzy przy każdej reorganizacji zakładu pracy sprzątają swoje biurka, bo może tym razem im podziękują. Dziwne nie jest samo pytanie: Czy tylko nieliczni? Zastanawiająca jest obawa, która towarzyszy ludziom niepewnym, jej źródło.
Jak radzi sobie człowiek niepewny? Skraca drogę do celu. Zamiast pragnąć przeżyć całe życie sensownie, próbuje dzielić je na kawałki i po kawałku przeżywać szczęście. Bywa również, że cel ostateczny postawi już na pierwszych kilometrach drogi. Pozornie wygląda to jak próba ocalenia rzeczy wielkich, a w rzeczywistości jest to wyraz małości i lęku człowieka przed nowym. Nie chce iść dalej, bo boi się, że przy kolejnym pytaniu „czy tylko nieliczni”, zniszczy go jego własna niepewność.
Ciasna ewangeliczna brama jest jak kataklizm w życiu. Trzeba się ratować, a żeby się uratować, trzeba wiedzieć co zostawić, by zdążyć uratować siebie i jednocześnie co zabrać, by móc zacząć życie od nowa.
Warto sobie postawić pytanie, czy wiem, co w takiej sytuacji bym zostawił i czy wiem, na czym mógłbym budować, zaczynając na nowo.
Asceza jest przywilejem ludzi mądrych, którzy inwestują tylko w to, co ma wartość dla przyszłości. Nie bogactwa i przywileje, ale wiara i rozum pozwalają inwestować w przyszłość. Człowiek ze skarłowaciałym rozumem będzie wybierał zawsze to co zna. Człowiek ze skarłowaciałą wiarą będzie próbował sprowadzić ją do praktyk, które zna na pamięć i nigdy go nie zaskoczą. Problem tylko w tym, że aby być zbawionym, trzeba przejść przez bramę w nowe i niepewne. Aby coś w życiu osiągnąć, trzeba udać się w nieznane.
I może dlatego tylko nieliczni w życiu wygrają. W tym i w przyszłym!