Coraz bardziej wpisujemy się w dylemat: Kościół – świat. W ten dylemat próbujemy wpisać Boga, świętych, nawet Maryję. Warto więc napisać kilka słów w szczególną Jej uroczystość, jaką jest 3 maja – Uroczystość Królowej Polski. Już na początku trzeba podkreślić, że Maryja jest przede wszystkim Matką Wcielonego Słowa. To jest największy tytuł, jaki może otrzymać stworzenie, o wiele większy niż wpisanie w po ludzku rozumiany tytuł – królowej.
Wróćmy na chwilę do dylematu: Kościół – świat. Stawia on przed nami ważkie pytania: Czy władza świecka może rościć sobie prawo do przywództwa religijnego? Czy Kościół może ustalać porządek doczesny rzeczy? Odpowiedź Soboru Watykańskiego II jest w tym względzie jednoznaczna. Kościół ma uszanować autonomię rzeczywistości ziemskich, zaś władza wolność sumienia i wyznania. Oznacza to, że nie może ustalać przedmiotu wiary i moralności, Kościołowi zaś w tym względzie powinien wystarczyć własny autorytet. Ile razy władza próbuje wykorzystać Kościół narusza granice autonomii. Również granice autonomii narusza Kościół, ile razy próbuje wykorzystać władzę świecką do egzekwowania swojej misji. To właśnie takie naruszenia autonomii sprawiają, że ani ojczyzna nie cieszy się pokojem, ani religia wolnością
Nie chodzi więc ostatecznie o dylemat: Kościół – świat. Papierkiem lakmusowym sprawdzającym stan autonomii Kościoła i świata jest pokój. Rozumiem go o wiele głębiej niż brak wojny. Pokój to pierwszy dar Zmartwychwstałego. Oznacza to, że nie przyjmując zmartwychwstania nie przyjmuje się propozycji odkupienia natury człowieka. Wtedy pozostaje drugi człowiek jako rywal i przeciwnik, kobieta staje się zagrożeniem dla mężczyzny, i odwrotnie, zaś jeden naród staje nieustannie jako przeszkoda w rozwoju drugiego narodu. Pokój staje się niemożliwy.
Ludzie muszą mieć z sobą coś wspólnego, by chcieli budować razem w pokoju. Wiara daje taką wspólnotę, gdy Bóg jest Ojcem. Wtedy mamy do czynienia z symbolicznym i duchowym braterstwem ludzi. A jeśli nie ma Boga w ludzkich relacjach? Co nas wtedy łączy? Czy wystarczą ludzkie kalkulacje, by dać światu pokój? Czy można zyskać pokój za podporządkowanie jednych drugim? Czy ktoś walczący z Bogiem może prawdziwie kochać człowieka?
I tu pojawia się istota dzisiejszej uroczystości – Maryja Matka Wcielonego Słowa. Ta, która Słowo z wiarą przyjęła uczy otwarcia na Boga. Która szukała Słowa uczy jak i gdzie Go szukać, gdy się Go zagubi. Jest Tą, która nieustannie powierza nasze sprawy Bogu, jak w Kanie Galilejskiej. Uczy wytrwać przy Słowie w momentach trudnych, jak sama stała na Kalwarii. Uczy wreszcie odradzać się w Słowie, jak Królowa Apostołów w Wieczerniku.
Maryja Królowa nie szuka panowania i nie wybiera bycia stroną w sporze Kościół – świat. Nie jest patronką żadnej z walczących frakcji. Ukazuje tylko potrzebę Słowa Wcielonego jako drogowskazu naszych wyborów.