Inspiracje negatywne

Różne są formy inspiracji cudzym tekstem. Po dzisiejszej lekturze tekstu Kingi Dunin doświadczyłem niewątpliwie inspiracji negatywnej. Autorka rozwodzi się nad faktem ludzkiej wolności, dając sielankowy obraz wioski, w której wszystkie domy pomalowane są na niebiesko, każdy zaś, kto chciałby pomalować dom na żółto jet dyskryminowany. Pozostaje mu wybrać żółty kolor wyłącznie do pomalowania ścian wewnątrz domu. Jakie to wzruszające.

                Problem polega jednak na tym, że pani Dunin nie zauważa podstawowej różnicy pomiędzy faktem wyboru koloru ścian a naturą człowieka. W imię bowiem apelu naszej autorki należałoby rozszerzyć to prawo, na drzewa, krzewy ozdobne, itd. Co nas to obchodzi, że drzewo z natury jest zielone… Gdyby jednak pomalować drzewo wbrew jego naturze, co więcej, gdyby udowodnić, że takie malowanie wpływa na jakość owoców, takie przedsięwzięcie należałoby opatrzyć okresem karencji. Myślę, że myślenie pani Dunin też potrzebuje okresu karencji, zanim doczeka się druku.

                A po ludzku jest mi jej żal. Bo jeśli kobiecość czy heteroseksualność traktuje jak wybór koloru ścian, to chyba nastąpiło zachwianie równowagi pomiędzy jej rozumieniem natury i przypadłości. Pozostaje tylko wierzyć, że druk poświęcony przypadłościom opatrzy się w przyszłości stosownym komentarzem.

Życie zależne od mienia

Znamy dobrze fragment Ewangelii według św. Łukasza: Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet, gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia. Jest to – filozoficznie rzecz ujmując – jedna z wielu oczywistości. Filozoficznie bez wątpienia, ale czy życiowo?

Doświadczamy kolejnych sytuacji, gdzie ktoś sprzedaje coś, czasem samego siebie za mienie. Ostatnio jesteśmy świadkami kupczenia honorem i godnością. Ktoś, będąc przegranym w kraju, próbuje wbrew interesom własnego narodu torować sobie drogę do nowego, nie ważne czy Jorku – do „nowego” za cenę godności i honoru. To nas oburza. Nas, to znaczy kogo? Mojej strony nie czytają wszyscy, nie odpowiadają na ankietę wszyscy. Odpowiadają i tak ci „inni”. Nie burzą się natomiast ci, którzy w codziennym życiu kupczą swoją godnością. Rodzi się więc pytanie: Czy jesteśmy lepsi, czy pozbawieni okazji do sprawdzenia siebie? Czy jesteśmy bardziej honorowi, bo biedni; czy też biedni, bo honorowi?

Pytanie trudne. I zanim osądzi się zbyt łatwo kogokolwiek, należałoby osądzić siebie. Przywołać sytuacje z własnego życia, w których sprzedało się kawałek siebie za mienie, czasem bardzo skromne. Jeśli natomiast własne życie okazało się pasmem wygranych, wtedy można być dumnym i bardziej surowym dla innych. Bo tak to już jest, że każdy święty jest dla nas wezwaniem i pytaniem o naszą świętość, zaś każdy grzesznik i człowiek nieuczciwy pytaniem o naszą grzeszność i nieuczciwość. Czyżby więc życie zależało od mienia?

 

Prochem jestem

Kim jestem? Pytanie na tyle ważne i ogólne, że nie można go wyczerpać w krótkim felietonie. A jednak drążąc, można je nieco ograniczyć i zapytać w kontekście Wielkiego Postu: Czy jestem prochem? Chyba nie. Już nawet Kościół tego nie oczekuje. Co prawda, jeszcze czasem można usłyszeć to zdanie o ludzkiej przemijalności, ale traktuje się je bardziej jako refleks tradycji form przekazu, nie zaś element składowy odpowiedzi na postawione pytanie.

                Proch znajduje jednak sporo odniesień w życiu. Siwe włosy, choroba bliskich, śmierć czy własna zadyszka, przypominają o powolnym spopieleniu życia. Kim więc jestem? Ciałem i duszą, a z ciała pozostanie proch, czyli niewiele. A przetrwa to, co nie było prochem, co pochodzi od ducha.

                Kim jestem? Człowieka nie można zamknąć w ramach czasowych. Trzeba od razu pytać, kim był i kim będzie. Bez tego jest tylko prochem. Ten proch, kiedyś u początku wziął Bóg, by tchnąć w niego życie. Od tego czasu „popiół uduchowiony” jest w cenie. Chyba, że się spopieli już za życia i rozwieje wraz z czasem.

                Wielki Post zbiegł się w tym roku z wielką kampanią anty-tytoniową. Może to i dobrze. Bo ostatecznie bez uduchowionego wnętrza zostanie z człowieka tylko tyle: popiół po wypaleniu, a jeszcze za życia przeróżne choroby.

Verified by ExactMetrics