Śp. Prof. Barbara Skarga

W wieku 90. lat odeszła do wieczności Pani Profesor Barbara Skarga. Odeszła – jak przystało na wielkiego Filozofa i Człowieka – wypełniając twórczym a jednocześnie trudnym życiem te piękne pojęcia. Są bowiem dwa typy filozofów: tacy, którzy szukają odpowiedzi na pytanie KTO? i tacy którzy stawiają pytanie CO? Odpowiedź na drugie pytania sprawia, że łatwiej sprzedać owoce poszukiwań, prościej zaistnieć. Procesami zajmują się dzisiaj prawie wszyscy. Coraz mniej filozofów zajmujących się człowiekiem. Może dlatego, że po to, by pytać o człowieka, najpierw człowiekiem trzeba być.

Śp. Barbara Skarga nie potrzebuje zbędnych, nawet pośmiertnych laurek. Jej filozofia tłumaczy bowiem ją samą. Niech więc w hołdzie Pani Profesor wybrzmią raz jeszcze jej własne słowa: Kiedy jeden coś do mnie mówi, a drugi mówi to samo, to nie jest to to samo. Kiedy człowiek zwraca się do człowieka ze słowem, w którym wypowiada to, co zrozumiał, to nie idzie przy tym jedynie o idealne treści zdań. Te są dobre, by grać nimi w karty. Słowa jednak, które przekazują rozumienie, nabierają znaczenia w zależności od tego, kto je wypowiada.

Po prostu Mistrz!

Mija rok od śmierci Profesora Mieczysława Alberta Krąpca, dominikanina, założyciela Lubelskiej Szkoły Filozoficznej, wybitnego Filozofa i Mistrza,. Może szczególnie należy podkreślić właśnie to słowo: Mistrza. Od kilku lat zauważamy bowiem w świecie naukowym bardzo dziwne zjawisko, na które przed laty wskazywał już Heidegger – korupcję filozofii. Korupcja nie polega tu oczywiście na braniu pieniędzy, bo kto filozofa przepłaci i po co? Korupcja polega na tym, że filozofia przestała odpowiadać na pytania nurtujące człowieka. Odeszła od pytań o sens, cel i zaczęła zajmować się tym, czym kiedyś filozof by się nie zajął – fragmentami wiedzy, tak małymi, że budowanie sensu życia na nich jest po prostu śmieszne. Skutek jest oczywiście przewidywalny; na pytanie o sens nie odpowiada już filozof, ale wróżka, jak w zamierzchłych przedfilozoficznych czasach.

Brakuje nam mistrzów, to znaczy ludzi, z którymi chciałoby się żyć, myśleć tak jak oni, wybierać ścieżki poszukiwania prawdy – tak jak oni. Ale mistrzowie odchodzą, a zostają wyrobnicy z odpowiednio przydzielonym numerem klasyfikacji naukowej. Może znowu trzeba będzie prawdziwą mądrość wyprowadzić poza uniwersytet, bo już tylko tam zostanie miejsce na nieskorumpowaną mądrość jasno oddzieloną od tzw. wiedzy. W przeciwnym razie, budując wyłącznie na wiedzy CAŁE swoje życie, staje się ono niewytłumaczalne, gdyż CAŁE to tylko kawałek…

Odszedł MISTRZ. Prawie jak testament brzmi ostatnie hasło jakie napisał do Encyklopedii Filozofii: Chrześcijaństwo. Jest to przestroga dla (f)ilozofów wszelkich maści, którzy wstydzą się Boga w swojej refleksji. Wstydzą się, ale i wstyd okrywa ich własną twórczość. Prawdziwy (F)ilozof ma odwagę; taką, jakiej nie brakowało M.A. Krąpcowi. Pamiętam go z jego różnych wykładów. Miał naturalnych wrogów, gdyż karły nawet w bajkach są złośliwe. Ale stanął po stronie PRAWDY, tej jedynej FILOZOFII, która trwa. Nie bał się prawdy i odpowiedzialności. Nie miał poglądów kształtowanych pod wpływem opinii publicznej, nie musiał też ich zmieniać pod wpływem nacisków prasowych… jak to się niestety dzieje (sic!) . Wiedział, że pomiędzy karierą uniwersytecką a karierowiczostwem jest taka sama różnica jak pomiędzy prawdą a polityczną poprawnością.

Co więc pozostaje, czy tylko odgrzebywanie przeszłości? Wierzę, że mistrzowie ciągle jeszcze są wśród nas. Pomóżmy sami sobie, uwierzmy że światem nie owładnął jedynie „optymizm tragiczny”. Jeśli ktoś z Państwa spotkał na swojej drodze Mistrza, podzielmy się tym z innymi i promujmy tych, którzy jeszcze naukowej korupcji nie ulegli.

Czekam zatem na świadectwa o Mistrzach.