W życiu wielu ochrzczonych można zauważyć zdecydowaną przewagę świadomości chronologii wiary nad świadomością wiary jako daru. Owa chronologia wydaje się czymś lepszym, bo wpisuje się pozornie w całość wychowania człowieka. Najpierw jest chrzest św. – dzieło rodziców. Potem ci sami rodzice troszczą się o doprowadzenie dziecka do komunii św. – znowu dzieło rodziców. I wreszcie ostatnie dzieło rodziców – dopilnować, aby dziecko przyjęło bierzmowanie. A potem…? A potem decyduje już samo i często tę drogę porzuca.
Taka jest chronologia. Następstwo poszczególnych etapów, przypominające drogę edukacji. Szkoła podstawowa, którą trzeba opuścić, by pójść do średniej, szkoła średnia, którą trzeba opuścić, by pójść na studia, studia – najlepiej kilka kierunków – by je opuścić i pracować często w zupełnie innym zawodzie.
A robi się to wszystko, bo człowiek coraz bardziej uświadamia sobie, że ma jakieś zobowiązanie wobec świata, społeczności, przyszłej rodziny. Brakuje tylko radości z podjętej edukacji. Jest bowiem czas na nauczenie wszystkich zobowiązań, ale nie ma czasu na nauczenie się zachwytu wiedzą, poszukiwaniem prawdy. Zobowiązania męczą, kiedy człowiek nie wie z czego wynikają.
I nawet chrześcijańska miłość wpisuje się w ten kontekst. Skoro jestem ochrzczony, to znaczy, że powinienem realizować przykazania, w tym – kochać Boga i bliźniego. A jeśli świadomość zobowiązań nie jest dość silna, człowiek zwalnia się z przykazań.
A może trzeba odwrotnie? Najpierw doświadczyć daru, który rodzi nie tyle zobowiązanie, co naturalną odpowiedź. Jeśli ktoś nie doświadczy miłości rodziców, nie wystarczy mu powiedzieć na pewnym etapie, że ma ich kochać. Może nie rozumieć – dlaczego to zobowiązanie.
Dzisiejsza niedziela stawia sprawę inaczej. Kluczowe jest pytanie: kto może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego? To dar stoi u początku, nie zobowiązanie. Czego nas nauczono i czego uczymy: świadomości daru czy świadomości zobowiązania? Dar zrywa z chronologią. Nie pyta jak długo, nie pyta co po czym. Pyta tylko czy zrozumiałem, co mi uczyniono? Wtedy przykazanie dotyczy czegoś, co jest jego treścią. Wtedy najważniejsze nie jest pytanie co powinienem, lecz dlaczego powinienem?
Nie ma bowiem działania bez motywu, a motywem wiary nie jest prawo, lecz dar. Takie to proste i takie trudne, i jak wielkie ma konsekwencje w życiu…