e498ee5c26e7c78a84d1e8f5cd99a033

Chrześcijanin czy katolik?

Człowiek musi mieć imię. Przez wieki było to oczywiste. Z jakąś traumą kojarzyło się życie kogoś bezimiennego. W dobie gender sytuacja się odwróciła. To nadanie imienia – w wersji skrajnej – zaczęto traktować jak pierwszy gwałt na człowieku, przesądzający o jego płci. Podobnie niektórzy podchodzą do faktu chrztu dzieci. Zostawiając na boku ideologiczne spory można jednak stwierdzić, że niezależnie od momentu, w którym człowiekowi nadano imię, wcześniej czy później musi on określić swoją postawę („za” lub „przeciw”) wobec imienia, które nosi

Człowiek uważający się za ochrzczonego katolika powinien postawić sobie dwa pytania:

1. Czy bardziej czuję się chrześcijaninem czy katolikiem?

2. Kiedy powstał Kościół katolicki?

Chrześcijanami czujemy się od chrztu. A katolikami? Większości z nas „katolicki” kojarzy się z wyznaniem, to zaś z podziałem Kościoła. Tymczasem już w 115 roku św. Ignacy Antiocheński używał określenia „katolicki”. Oznaczało ono: powszechny – czyli obejmujący cały świat i prawowierny.

Czy zatem wszyscy katolicy (w sensie wyznania) są katolikami w sensie powszechności i wierności doktrynie? Potrzeba wiele pokory, by uznać, że powszechność zakłada miejsce dla wszystkich w Kościele. Potrzeba wiele pokory, by zrozumieć jak katolikom (z wyznania) często brakuje ducha katolickiego.

To dobry moment, by odpowiedzieć sobie, co oznacza być chrześcijaninem, a także co oznacza być katolikiem?

Człowiek szczery i pokorny może się zdziwić odpowiedzią.

Cena Prawdy

Święto Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) przywołuje tytuł jednej z encyklik Jana Pawła II (blask Prawdy). Uosobiona w drugiej Osobie Boskiej, sugeruje jednoznacznie związek prawdy i wiary. Jednej i drugiej trzeba bowiem szukać. One zastają nas „tu”, ale odsyłają dalej, nie tyle w niepewne, co raczej w nieprzewidywalne. Wspólny ich wątek to poświęcenie. Pierwotnie poświęcić oznaczało tyle co wyłączyć, przeznaczyć. Tak poświęcano ołtarz, na którym już nic poza Eucharystią nie mogło się dokonywać. Tak poświęca się ambonę dla Słowa, nie dopuszczając innych wątków (propaganda, polityka, nienawiść). Tak też miał poświęcać się człowiek, tracić coś dla prawdy. Jednym z przejawów był post, dzisiaj mylony z mięsem (wierzący) i z fitness (niewierzący).

Drugi wątek podyktowany refleksją nad ceną prawdy to relacja nauka – wiara. Mędrcy idą za gwiazdą, bo naprawdę szukają. Uczeni w Piśmie już wiedzą i ta wiedza zatrzymuje ich w miejscu. Są w stanie wskazać komuś drogę, ale sami w drogę się nie udają. Można z tego wyprowadzić praktyczny wniosek dla wspomnianej powyżej relacji. Kiedyś nauka szła z razem z wiarą, bo nauka i teologia poszukiwały. Kiedy teologia „znalazła”, nauka chciała poszukiwać dalej. Porzuciła więc teologię. Może zatem nie tyle trzeba się nawrócić (to sugeruje wracać tą samą drogą), co wrócić inną drogą. Nie ma powrotu teologii do początku. Skoro odeszła z drogi poszukiwań, schodząc na drogę intelektualnej pychy, to konsekwentnie nie może wracać tą samą drogą, tylko musi wejść na drogę pokory wobec Prawdy.

Dary mędrców ukazują kryteria szukania prawdy. Nie można jej szukać dla zysku (złoto), ani dla zabicia czasu (kadzidło), ani też dla wygody w życiu (mirra oznacza krzyż i pogrzeb). Prawda ma cenę, czasem materialną, innym razem każe wybierać w czasie, nigdy nie zadowala się resztkami czasu na jej poszukiwanie ani czasem oddanym prawdzie z braku innych zajęć. Wreszcie prawda ma cenę, która potrafi boleć, kiedy chce się nią iść konsekwentnie.

Wierzących kojarzy się z poszukiwaczami prawdy. Może więc opisując poświęconą kredą własne drzwi warto zastanowić się nad tym, czy jestem gotowy na cenę prawdy? Pierwszym jej wymiarem jest sygnał dla przychodzących: tu znajdziesz wsparcie, czas i pomoc w kłopotach. A jeśli napis na drzwiach nie zakłada żadnych konsekwencji praktycznych, to może lepiej ich „nie brudzić” i zostawić tabliczkę z nazwiskiem, albo po prostu puste miejsce.

Lepiej nie mówić (nie pisać) niż kłamać!

Verified by ExactMetrics