W dziewiętnastą niedzielę liturgia zaprasza nas do konfrontacji naszego doświadczenia życia z doświadczeniem jakie było udziałem proroka Eliasza. Misja traci sens, wszystko co robił do tej pory tylko wypala, to co pierwsze stało się ostatnie, a ostatnie stało się pierwsze. Tak rozpoczyna się mechanizm obronny wiary – ucieczka w rzeczy drugorzędne. Tymczasem w chwilach największego wypalenia najważniejsza jest świadomość, że człowiek sam sobie nie pomoże, że pomoc musi przyjść z zewnętrz. Prorok Eliasz usłyszał słowa: Wstań i jedz! My na nasze wypalenie w każdej Eucharystii słyszymy słowa: Bierz i jedz! Nie pomoże zajmowanie się sprawami drugorzędnymi, omawianiem zewnętrznych zagrożeń Kościoła, szukaniem winnych poza sobą. Pojawia się bowiem trudne, ale do bólu logiczne pytanie – zakładając, że w kościele są już ci, którzy przebrnęli przez zakusy świata, co się dzieje, że liczba uczestniczących w Eucharystii nie pokrywa się z liczbą przystępujących do komunii? Kto nam to zrobił? Liberalizm? Ideologie? A może my sami, naszymi wyborami życiowymi?
Może celebrujemy nasze wypalenie wiary poza wiarą, poza Bogiem? Podświadomie zaczynamy pomniejszać to, czego nie mamy. Nie jest najważniejsza komunia, najważniejsze być dobrym człowiekiem, otwartym, tolerancyjnym. Kolejny błąd logiczny polega na tym, że z takiego twierdzenia można by wyciągnąć wniosek, że człowiek chodzący do komunii nie jest dobry, nie jest zdolny do otwartości i tolerancji. Czasem właśnie w taki sposób oszukujemy samych siebie.
Tymczasem to właśnie komunia jest najważniejsza. Owa „przedziwna wymiana” – chleba na Ciało, wina na Krew. Nie jest to jednak magia, ani reifikacja sakramentów. Motywem przedziwnej wymiany jest miłość. Może więc warto w takim kontekście postawić pytanie o (nie)skuteczność Eucharystii w naszym życiu. Z czego, z jakich intencji jest chleb, który ma stać się Bożym Ciałem? Na jakie intencje i sytuacje natrafia Ciało Pańskie stając się naszym pokarmem? Żaden wierzący nie wątpi w realną obecność Jezusa w Eucharystii. Można wątpić tylko w realność naszych pragnień i prawdziwość naszej miłości.
Komunia jest najważniejsza. Gdyby tak nie było, można by ją zastąpić dłuższymi śpiewami, rozbudowaną refleksją nad czytaniami. Tymczasem wszystko co piękne w liturgii (śpiewy, komentarze, słowo) ma doprowadzić do komunii. Prorok Eliasz dopiero mocą przyjętego pokarmu mógł iść dalej czterdzieści dni i czterdzieści nocy do góry Horeb. To właśnie ta góra, z której wyrusza Mojżesz z nowym prawem, z nowym celem i z nową historią.
Bierz i jedz! Mechanizmy obronne nie pomogą i nie zastąpią prawdziwego pożywienia.