Ryszard Siwiec ma swoją ulicę w Pradze

Doniesienia agencyjne mogą podbudować dumę i honor Polaka. Ubiegły rok był bowiem okrągłą 40. rocznicą inwazji na Czechosłowację oraz samospalenia Ryszarda Siwca na stadionie narodowym. Nie chcę pisać, kto miał rację i kto po której stał stronie. W tyglu współczesnych sporów politycznych i patriotycznego bełkotu (patriotyzm oznacza bowiem umiłowanie ojczyzny a czegoś takiego we współczesnych sporach nie dostrzegam), pojawia się nagle ktoś, o kogo nie trzeba się spierać. Wiadomo bowiem, gdzie stał i gdzie oddał życie.

Praga zgotowała mu dzisiaj prawdziwe święto. Nazwano jego imieniem jedną z ulic Pragi i to szczególną, tę przy której znajduje się budynek instytucji upamiętniającej walkę z reżimem. My – myślę, że nie muszę podawać współrzędnych – mamy w sobie coś takiego, że najlepszego bohatera potrafimy ośmieszyć, wyszydzić. Może więc odezwą się głosy, że gdyby żył też nie miałby spłaconych kart kredytowych. Inni powiedzą, że to przecież samobójca, a więc co z jego zbawieniem? Potrafimy znaleźć coś na każdego, nawet na bohaterów. Jeśli więc nie stać nas na narodowe upamiętnienie Bohatera, to przynajmniej cieszmy się, że potrafią to inni.

A czy czyn był adekwatny do sytuacji? Zmarły ks. Józef Tischner, zapytany kiedyś właśnie o to, powiedział: Gdybym znał motywy, jakie kierowały sumieniem tego człowieka, musiałbym to uznać. I jeszcze jedno. Można pytać, czy samospalenie jest aktem moralnym, ale przynajmniej jest o co pytać. Ale można też pytać, czy po naszym spokojnym życiu, ktoś w ogóle postawi pytanie…

Casus Eluany Englaro

Spierać można się o wszystko oprócz życia. Życie jest taką wartością, co do której, jeśli wchodzi się w spór, miesza się dialog z dialektyką. Ale – jak pokazuje ostatni „Tygodnik Powszechny” -nawet dialektyka potrafi bronić życie.

Przytoczę za ks. Adamem Bonieckim pytania, obok których w kontekście śmierci Eluany [już dokonanej] nie można przejść obojętnie:

Jeśli Eluana jest martwa od 17 lat, to czemu dąży się do jej uśmiercenia?
[…]
Jeśli umierając z głodu i pragnienia nie będzie cierpiała, to skąd decyzja o zastosowaniu środków znieczulających, wskazująca, że być może nie jest tak zupełnie martwa?

Nie można być obłudnikiem

Nie można być jednak obłudnikiem.

Kilka dni temu dyskutowałem z kimś, kto bardzo bronił życia, ale zupełnie nie rozumiał mojego stanowiska, kiedy zapytałem wprost, czy gdyby nikt inny nie chciał podjąć się opieki nad Eluaną, czy wtedy on byłby gotów poświęcić dla niej swoje życie, czas…
Casus Eluany wdziera się w nasz porządek spraw. Czasem tylko okazuje się, że ten porządek jest bardzo pozorny, jest porządkiem tylko dlatego, że nie mieliśmy jeszcze porządnego konfliktu interesów.

Dobrze mieć zasady, świat wartości. Trzeba tylko pamiętać, że gdyby za te wartości człowiek był w stanie oddać niewiele, wtedy nie byłaby to żadna moralna postawa, tylko obłuda faryzeusza.

Bo przecież „nam nie wolno nikogo zabijać”.