Cudowna przemiana?

Wielki Post jest szczególnym okresem, w którym słyszymy wezwanie do przemiany. Niby nie ma w tym nic dziwnego, tym bardziej niebezpiecznego. A jednak…

Wiele razy słyszeliśmy już stwierdzenia ukazujące, że to jacy jesteśmy dzisiaj jest wypadkową naszej przeszłości i tego, co przed nami. Po części to prawda. Tylko można z tego wysnuć błędny wniosek jakoby nasze „dziś” nie zależało do końca od nas, albo było takim małym „dziś” oderwanym zarówno od przeszłości, jak i od przyszłości. Przeszłość to przecież wychowanie, wpływ bliskich, środowiska. Przyszłość na dobrą sprawę jest wielką niewiadomą. I w tym właśnie tkwi niebezpieczeństwo zwalniania się z odpowiedzialności za cokolwiek.

Przeszłość jest jednak naszą historią, a tę historię – nie bądźmy aż tacy skromni – pisaliśmy w znacznej części sami: swoimi decyzjami, posunięciami. Przyszłość z kolei jest tym, co będziemy budować w oparciu o wnioski wyprowadzone z naszych działań w przeszłości i o jakiś cel, bo przecież brak celu to życie bezcelowe. Oczywiście nie wszystko zależy od nas, ale za to co od nas zależy jesteśmy odpowiedzialni w pełni. Co zależy, ale dodając także, co zależało i będzie zależeć w przyszłości.

Przyjęcie zatem pozornie pokornej postawy jest faktycznie wybraniem wygodnej postawy nieodpowiedzialności. Bo przecież gdyby przyjąć, że przeszłość jest tym, co mnie naznaczyło (prawie beze mnie), przyszłość zaś tym, co na mnie przyjdzie, pozostaje mi tylko „dziś”… beztroskie i nieodpowiedzialne. Gdybyśmy byli stworzeni do przyjmowania życia jakby z zewnątrz, nikt nie oczekiwałby od nas odpowiedzialności. Skoro zaś jesteśmy odpowiedzialni, to bądźmy odpowiedzialni również za to, co było i za to, co będzie. Odpowiedzialni już dzisiaj! I nie tylko dzisiaj!

W przeciwnym razie nasza przemiana nie będzie cudowna, po prostu, nie będzie jej wcale.

Pomysł autorski ®: nazywam się… (ACTA ciąg dalszy)

Tak właśnie rozpoczynamy naukę języka obcego. Uczymy się tego, czego nie znamy, rozpoczynając od tego co znane: nazywam się… To sposób na podkreślenie swojej odrębności, tożsamości. Kiedy coś mówię, mówię to ja. Nie mówi się, nie pisze się.

Zauważyłem to kiedyś na swojej stronie. Kiedy nie wymagałem podania pewnych danych (oczywiście minimalnych, ale przecież imię i nazwisko to nie są sprawy wstydliwe ani nazbyt intymne), pojawiała się masa różnych komentarzy. Po czasie zaczęło się dziać podobnie jak na wielu forach internetowych. Każdy mówił co chciał, nie dobierając słów. Wtedy napisałem felieton o znaczeniu mowy, która nie jest prostym wyrazem treści żołądkowej.

Tożsamość. Może to jest właściwy filtr godzący wolność słowa z odpowiedzialnością za nie. To takie proste: imię i nazwisko. Wtedy automatycznie zaczynam odpowiadać za wypowiadane słowa, nawet jeśli kogoś obrażam, mam świadomość odpowiedzialności.

A jeśli ktoś miałby wiele do powiedzenia, ale nie chciał się przyznać do własnej tożsamości? Niestety, nie masz imienia i nazwiska? – twoje poglądy mnie nie interesują.

W taki właśnie sposób zgłaszam autorski pomysł na wolność słowa w Internecie.

Jarosław A. Sobkowiak

PS Dziękuję Wszystkim, którzy mają odwagę podpisywać się pod komentarzami.

 

Kościół dialogu – dialog Kościoła

Słowo „dialog” w swoim fundamentalnym znaczeniu oznacza „wypowiadać się razem”. W dalszej perspektywie polega na uzgadnianiu stanowisk w rzeczach istotnych, wspólne poszukiwanie prawdy. W prowadzeniu dialogu trzeba unikać dwóch skrajnych stanowisk: absolutyzowania problemów, które charakteru absolutnego nie mają; rezygnacji z wszelkich form kompromisu jako realizmu życia. Przez kompromis rozumiem nie tyle rezygnację z poszukiwania prawdy, co raczej wyraz wielości dróg w jej odkrywaniu.

W łonie Kościoła po raz pierwszy zasady dotyczące prowadzenia dialogu zostały sprecyzowane w instrukcji Piusa XII „De motione oecumenica” (1949r.). Sobór Watykański II rozwinął rozumienie dialogu jako sposobu komunikowania Kościoła i świata (KDK, DE, DRN). Doktrynalne uzasadnienie dialogu przedstawił Paweł VI, gdzie ukazał kręgi „ad intra” (dialog wewnętrzny) i „ad extra” (dialog zewnętrzny).

Bł. Jan Paweł II wiązał rozumienie dialogu ze świadomością Kościoła. Świadomość zaś kształtuje się w dialogu, który zanim stanie się rozmową, musi być skierowaniem własnej uwagi „ku drugiemu” (RH 11). Dialog rozumie jako dar, a postawę dialogiczną jako wymianę darów. Rezygnacja z dialogu byłaby więc rezygnacją z darów, a skoro ich dawcą jest Duch Święty, brak dialogu oznaczałby brak miejsca na Ducha Świętego w Kościele.

Dialog opiera się na godności człowieka. Cechuje go poszukiwanie prawdy, dobra, sprawiedliwości oraz otwarcie na odmienność. W wymiarze moralnym musi być nacechowany miłością oraz pokorą wobec prawdy. Pokora w dialogu wypływa ze świadomości, iż poznanie pełni prawdy znajdzie dopełnienie w perspektywie eschatologicznej. W tym wymiarze dialog staje się nowym imieniem miłości (VC 74), którego wyrazem dla świata jest życie konsekrowane. Poszukiwanie prawdy oznacza wspólnotowy charakter działań – a oparty na wzajemności staje się dialogiem sumień.

W wymiarze moralnym dialog jest obowiązkiem wszystkich i dlatego powinien być prowadzony ze wszystkimi. Przez „wszystkich” Bł. Jan Paweł II rozumie szeroko pojętą społeczność ludzką oraz współczesną kulturę. Znajduje to uszczegółowienie w dialogu duszpasterskim, w którym kapłan  jawi się jako człowiek misji i dialogu (PDV 18).

Dla współczesnego świata szczególnego znaczenia nabiera dialog społeczny. Największymi przeszkodami w dialogu są zdaniem Bł. Jana Pawła II: ksenofobia oraz ideologie wznoszące sztuczne bariery (ŚDP 1987, nr 4).

Nie ma dialogu bez trudu. W nim wyraża się chrześcijańska odpowiedzialność. Nasz Błogosławiony wyprowadza z niej konkretne zachęty: szukanie prawdy i gotowość jej przyjęcia, szczerość i sprawiedliwość, szukanie nieustanne, wytrwałe i z nadzieją wypływającą z wiary (ŚDP 1983, nr 12)

Owocem dialogu jest – obok prawdy – dobro. Papież zauważa jednak, że tylko to dobro staje się dobrem moralnym, które jest odkrywane w miłości. Podkreśla, że prawda nie polega na czynieniu dobra jakiegokolwiek, lecz dobra moralnego – tylko miłość daje szczęście. Czynienie dobra moralnego – jak zauważa – może okazać się w praktyce bardzo trudne, nigdy jednak nie jest niemożliwe (por. VS 102-103).

Jak dobrze, że nie prowadzimy wyłącznie dialogu w Kościele, ale pragniemy być Kościołem dialogu.

Verified by ExactMetrics