Znamy dobrze definicję i możliwe konotacje pojęcia „nawrócenie”. Nie jest bynajmniej moim zamiarem przypominanie rzeczy znanych. Pragnę tylko podzielić się moją osobistą refleksją na temat nawrócenia w kontekście nowej ewangelizacji.
Nawrócenie jest dziełem łaski, a łaski Bożej nie można przyjmować na próżno. Co zatem oznacza nawrócenie w kontekście udzielanej łaski i jakie płyną z tego konsekwencje?
Kiedy modlimy się o nawrócenie konkretnej osoby, zwykle sprowadzamy oczekiwane owoce wyłącznie do niej samej. Tymczasem nawrócenie jest darem zarówno dla osoby nawracającej się, jak również dla osób towarzyszących nawróceniu. Inaczej mówiąc, nawrócenie dotyczy tych, za których się modlimy, ale również tych którzy o czyjeś nawrócenie się modlą.
A konkretniej? Najpierw nawrócenie dotknęło Szawła. Nie było to zwyczajne spotkanie z ziemskim Jezusem. O wiele łatwiej mógłby się wytłumaczyć, że to tylko dzieło wyobraźni, walka wewnętrzna, jakieś wyrzuty sumienia z powodu prześladowań. Szaweł nie zmarnował jednak danej łaski.
Ale był i pierwotny Kościół. I z tej perspektywy nawrócenie mogło wyglądać zupełnie inaczej. Powołanie Szawła nie musiało być dla nich tak czytelne, jak to, które było udziałem innych apostołów. Można było określić je jako samozwańcze. Poza tym, Szaweł prześladował Kościół, a więc życiorys miał niezbyt czysty, pochodził z Tarsu (Cylicja)ze śladem niewolniczych korzeni. Do tego dochodziło obywatelstwo rzymskie – mówiąc dzisiejszym językiem – podwójne obywatelstwo. Wreszcie, kiedy zostaje uwięziony chętnie z przywileju tego podwójnego obywatelstwa skorzysta. Łatwo było więc zepsuć Szawłowi życiorys.
Jednak i Kościół i Szaweł stanęli na wysokości zadania-daru: łaski nawrócenia.
A dzisiaj? Czy w dobie nowej ewangelizacji umiemy przyjąć czyjąś nie do końca czystą przeszłość, „podwójne obywatelstwo”, kontakty z „okupantem”?
Ewangelia dopowie kryterium: po owocach ich poznacie. Będą mówić językami, wyrzucać złe duchy, uzdrawiać chorych… Po owocach… Tylko po owocach…
Znamy tych, którzy mają piękne życiorysy, ale nie mają charyzmatów. Znamy i takich, którzy mają wielkie charyzmaty, ale mało czytelne życiorysy. Módlmy się o takich, którzy mieliby i piękne życiorysy i piękne charyzmaty. Ale pogódźmy się też z tym, że to Bóg powołuje, niezależnie od życiorysów.
Być może czas nowej ewangelizacji jest czasem Szawła, który stawia trudne pytanie o wiarę nawet wiernemu Piotrowi?
Już w tytule „Nawrócenie – nie tylko św. Pawła” widać pewną przewrotność nowej ewangelizacji. A dokładniej przewrotność Bożego zamiaru wobec niej. Bo łatwo określić pola i ograniczyć się do „grup docelowych”: poganie oraz ci już ochrzczeni, którzy o Panu Bogu jakoś zapomnieli… A horyzont – o ironio! – poszerza się o tych, którzy poczuwają się do wzniosłej misji ewangelizowania innych. Więc także oni powinni się nawrócić. Brutalne, ale prawdziwe. Choć można sobie wyobrazić miny niektórych pobożnych ewangelizatorów na wieść o tym, że ich także dotyczy łaska nawrócenia… Trudna lekcja pokory. Trud zadania ważnych pytań na nowo. Najważniejsze pytanie o to kim jest Chrystus-dla-mnie i bolesna konfrontacja z prawdą o tym, że ci z brzydkim życiorysem mogą o Nim więcej powiedzieć niż ja. Ale Pan Bóg i tutaj daje łaskę nawrócenia. I co dalej z tą łaską w przypadku ludzi, którzy dotąd uważali się za pobożnych, „do cna wypalonych przez Ducha Świętego”? Nie będzie nowej ewangelizacji – prawdziwej, autentycznej, uczciwej – bez odpowiedzi na trudne pytania.