Natura człowieka. Boecjusz (zm. w 525 roku) zdefiniował naturę człowieka w następujący sposób: individua substantia rationalis naturae. Oznacza to, że człowiek nie jest masą, nieświadomym elementem społecznej układanki, ale jest odrębnym bytem, zdolnym w sposób rozumny do poznania prawdy o sobie, o świecie i o swoim ostatecznym przeznaczeniu. Każdy jest więc ważny, czasem tylko okoliczności sprawiają, że ktoś wykorzystał szansę i jest bogaty lub zagubił się w niesprzyjających okolicznościach i popadł w biedę. Ostatecznie trzeba pomóc i biednemu i bogatemu wyjść z biedy, ponieważ – jak pokazuje życie – i biedny i bogaty są czasem dojmująco biedni. Biedny, ponieważ można go kupić za przysłowiową parę sandałów, bogaty, ponieważ wierzy, że to co ma jest wyłącznie jego. A przecież nie miałby tego, gdyby ktoś nie pomógł i szybko może to stracić, gdy popadnie w chorobę czy inne niesprzyjające okoliczności. Ani więc bieda, ani bogactwo nie definiują człowieka. On jest ciągle odrębnym bytem zdolnym do poznania prawdy. Czasem tylko przewrotnie chcemy sobie wmawiać, że bieda jest dlatego, że są biedni, czyli gdyby nie było biednych nie byłoby biedy.
Modlitwa za rządzących. Są momenty w których wierzący szczególnie modlą się za rządzących i są też takie momenty, w których tej modlitwy nie słychać. A przecież nie chodzi o modlenie się za pomyślność takiego czy innego rządu, lecz o powierzenie losów świata Bogu, niezależnie od tego, kto rządzi. Kardynał Stefan Wyszyński modlił się za komunistów i Bóg wysłuchał jego modlitwy – komunizm upadł. Bóg wie jak wysłuchać modlitwy za rządzących, więc trzeba do niej podchodzić bardzo ostrożnie, bo może się okazać, że Bóg nie jest ani lewicowy, ani prawicowy, tylko jest Bogiem. Natomiast brak modlitwy pokazuje, że wierzący wątpią czy Bóg jest silniejszy od rządzących. Czy więc można modlić się np. za Putina? Zdecydowanie tak. Ponieważ modląc się wierzymy, że miarą naszego życia jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, gdy jesteśmy mocni (Psalm 90, 10). I już to każe trwać w nadziei.
Bóg i Mamona. Najczęściej kojarzymy mamonę z pieniędzmi. Jednak etymologicznie oznacza ona szybki zysk, a synonimicznie odciąganie drugiego od prawdy. Stąd mówimy, że można „mamić” człowieka. Nie można służyć Bogu i Mamonie oznacza, że nie można jednocześnie służyć prawdzie i kłamstwu. W pierwotnym Kościele właśnie dlatego stworzono listę zawodów zakazanych dla wierzących. A dzisiaj… Myślę, że nie trzeba przywoływać zawodów, które ewidentnie nie licują z wiarą.
Bądźmy roztropni. W polskim przekładzie Pisma Świętego czytamy: „Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy…”. Faktycznie chodzi jednak ciągle o mamonę. Trzeba by raczej interpretować, aby gdy mamona się skończy… Pieniądze, władza, sukcesy kiedyś się skończą. Mam w głowie niektórych celebrytów z lat minionych, którzy nie płacili składek ubezpieczeniowych i dzisiaj się dziwią. Kiedy człowiek jest bogaty, łatwo zapomnieć, że to się kiedyś skończy. Właśnie do tego potrzebna jest roztropność, ponieważ gdy mamona się skończy, okaże się kim jesteśmy z natury.
