Tajemnica Wniebowstąpienia Jezusa wzbudza radość w uczniach. Jezus odchodzi. Różne są powody odejścia i różne też są reakcje na odejście. Płaczemy, kiedy ktoś odchodzi bezpowrotnie. Ale też odejścia budzą radość, kiedy wiemy, że ktoś nam bliski odchodzi w lepsze miejsce. Jezus też odchodzi, ale nie tak jak w Wielki Piątek. Tam odchodził w śmierć. Teraz odchodzi do nieba. Oczywiście nie chodzi o jakąś sielankową krainę czy obłoki. Odchodzi do Ojca, to znaczy tam, gdzie śmierć nie ma już władzy.
Śmierć. Boimy się jej, ale czasem zadajemy ją innym. Wojna w Ukrainie przypomniała nam, że ci, którzy dysponują bronią jądrową (śmiercią), próbują jednocześnie budować samoloty dnia ostatecznego, czyli takie, w których wierzą, że przetrwają najgorsze. Nie jest to jednak niebo, lecz chwilowa ucieczka z ziemi.
Idea nieba przebijała się już w Starym Testamencie. Miasta ucieczki, azylu, bezpieczeństwa. W nich mógł się schronić nawet przestępca. Takim miastem ucieczki przed śmiercią jest kościół. To miejsce, które kiedyś, nawet w ludzkiej świadomości i prawie, było miejscem azylu. Tak czy inaczej, jest to ciągle miejsce najbliżej nieba, gdyż najbliżej stanu, w którym człowiek jest wolny od śmierci grzechu.
Tych miejsc nie można jednak profanować. W nich znajdujemy Boga-Człowieka, nie zaś odwrotnie. A to przypomina nam fragment modlitwy „jako w niebie, tak i na ziemi”. To jest właściwy kierunek porządkowania spraw. Eucharystia nie może być trampoliną do kariery politycznej, nie może być miejscem ubogacania programu pobożnych spotkań. Ona musi być wolna od naszych małych spraw, jeśli ma być miejscem ucieczki w czasach trudnych, jeśli ma być pokarmem na nieśmiertelność, jeśli ma być przedsmakiem nieba. To nasze ocalenie: Kościół i Eucharystia, bezpieczne miejsce i chleb na drogę.