W tradycyjnej psychoanalizie serwowanej nam chociażby przez Zygmunta Freuda w kształtowaniu osobowości występują trzy elementy: Id, Ego i Superego. Kreśląc cechy charakterystyczne każdego z tych komponentów można powiedzieć, że Id to odpowiednik brzucha matki, tego, co wrodzone, dalekie od świata realnego i obiektywnego, oparte na przyjemności. Z kolei Superego stanowi płaszczyznę obiektywną – można powiedzieć – swoistą warstwę społeczną, w której nie wystarczają już cele realistyczne, ale pojawiają się cele moralne. Jest to wpisanie osobowości w struktury życia społecznego, przyjęcie pewnych ram, nakazów. Powyższe są zatem biegunami poprawnie ukształtowanego Ego. Wtedy człowiek nie jest egoistą, tylko sobą, łączącym to, co odziedziczył z tym, co zastaje w świecie zewnętrznym. Kiedy jednak zabraknie Superego, wtedy Ego czerpie wyłącznie z Id. Człowiek bazuje na naturze, ale nie ludzkiej, czyli poddanej racjonalnej obróbce, lecz na naturze nieokiełznanej, nie do końca uświadomionej, odczuwanej czy raczej przeczuwanej.
Tak rzucone w świat Ego przeradza się w Emo. Biegunami są bowiem z jednej strony niedojrzałe ja, z drugiej instynktowne id.
A życie społeczne? „Pokolenie Ego” nie potrzebuje życia społecznego. Potrzebuje bowiem nie świata z którego można czerpać wzorce, lecz wyłącznie takiego świata, który samo tworzy. Świat staje się więc coraz bardziej emocjonalny, roszczeniowy, szukający jedynie spełnienia siebie, czyli id. Ale owo „id” nie rozwinie się w świat id-ealny, lecz raczej id… W takim świecie nie ma miejsca na poświęcenie, wyrzeczenie.
Jest to swoisty powrót do koncepcji bytu idealnego (filozofii starożytnej), wyobrażanego na kształt kulisty. Wtedy cień bytu rzucany na świat ma kształt koła. Takie kształty mają jednak pewną słabość. Otóż kilka lat temu jedna z telefonii komórkowych wchodzących na rynek postanowiła właśnie w taki sposób zagospodarować przestrzeń Polski. Każda stacja przekaźnikowa funkcjonuje w kluczu okręgu. Budowano je zaś w taki sposób, by okręgi się tylko stykały, dla oszczędności. Możemy sobie wyobrazić obszar tworzony przez okręgi, które się tylko stykają, nigdy zaś nie przecinają. Pomiędzy nimi zaczynają powstawać białe plamy. Komunikacja staje się niemożliwa. I tak też było w świecie rzeczywistym. Ktoś rozpoczynał rozmowę wewnątrz okręgu i np. jadąc samochodem nagle znajdował się w komunikacyjnej dziurze. Na szczęście operator szybko naprawił swój błąd.
Emocjonalnie niedojrzałe pokolenie ego przypomina taką właśnie budowę życia społecznego. Niby każdy jest idealny, nawet się stykamy, tylko nigdy nie przecinamy. W świecie zaczyna być coraz więcej białych plam. I nagle w pewnym momencie przestajemy się rozumieć, komunikować, słuchać. A wystarczyłoby tylko zrezygnować choć trochę z dziecinnej samowystarczalności i emocjonalnie podszytej doskonałości i pozwolić, że ktoś swoim okręgiem przetnie moje prywatne życie, że zazębią się nasze interesy i zaczną się pojawiać obszary wspólne.
„Pokolenie Ego” robi wrażenie, że nie potrzebuje nikogo i niczego. I czasem tylko o przyszłych skutkach bytów niezdolnych do poświęceń świadczą ogłoszenia w sklepach czy barach: zatrudnię sprzedawcę, barmana, osobę do sprzątania… Ale oczywiście to nie są zajęcia dla idealnych bytów-okręgów-nie-przecinających-się-i-nie-zdolnych-do-poświęceń. Można więc przypuszczać, że wkrótce pojawią się inne ogłoszenia: zatrudnię myślącego do uporządkowania tego emocjonalno-egotycznego bałaganu.
Tylko czy jeszcze znajdzie się byt-okrąg-przecinający-się-zdolny-do-poświęceń?