Każdy człowiek niesie w sobie jakieś posłanie. Musi ono odzwierciedlać jego imię, to w co wierzy i co stara się czynić. Współcześnie często przywołuje się badania opinii publicznej, które pokazują spadek poziomu zaufania do Kościoła jako instytucji czy też do duchownych jako reprezentantów Kościoła. Przestają mieć wpływ na społeczeństwo. Jednocześnie w ostatnich latach wyrosła grupa, która zrobiła prawdziwą karierę – osoby te nazywamy influencerami. Na ten temat przeprowadzono już szereg badań, napisano wiele prac. W tym roku zaskoczyło nas jedno badanie, które poświęcono zawodom społecznego zaufania. Ranking zamykają urzędnicy – 30%, politycy – 19% i influencerzy – 16%. Pokazuje to dobitnie, że jeśli chce się mieć wpływ, kredyt zaufania nie jest nieograniczony.
Co to mówi o osobach wpływu? Mówi tyle, że nawet jeśli głoszą treści ważne i takie, na które człowiek jest szczególnie wyczulony, to jednak ważne jest kim takie osoby są i na kogo się powołują. Jeden z teologów rosyjskich porównał kiedyś nadanie imienia do pisania ikon. Otóż ikona jest formą materialnej obecności imienia, daje mocy imienia jakiś namacalny kontekst. Z kolei imię jest – jak głosi ów rosyjski teolog – akustyczną ikoną osoby.
Może warto pomyśleć jak dzisiaj rezonują niektóre imiona: polityków, duchownych, ludzi wpływowych. Warto postawić pytanie w co wpisuję swoje imię, w jaki kontekst wartości, światopoglądu, religii?
Imię rezonuje kontekstem osoby, która wywiera wpływ, ale jednocześnie przywołuje kontekst, który daje prawo do głoszenia pewnych treści. Od tego, w co się wpisuje i co chce się imieniem powiedzieć, zależy w dużym stopniu siła wpływu na drugiego człowieka. Ciągle więc aktualne jest zdanie, które trzeba dopełnić: Wasze imiona zapisane są…