Jestem głodny i mogę się najeść. Ale na opakowaniu produktu nie zapisano składu. Jedzenie opakowane w jakiś zwyczajny papier. Nie wiem nic o jedzeniu, znam tylko osobę, która mi je dała. Jednak nie jem, bo opakowanie nie jest oryginalne. Przecież to ono rodzi zaufanie. Jestem głodny.
Jestem głodny. Ktoś zostawił jedzenie. Nie wiem kto, ale jedzenie jest w oryginalnym opakowaniu. Jest podany nawet skład i kalorie. Nie wiem, kto mi je zostawił, ale na opakowaniu jest wszystko, by móc poczuć się bezpiecznie. Nie muszę już być głodny.
Eucharystia. Niby wiem kim jest Bóg. Ale nie wiem jak On, Bóg może dać swoje Ciało. Nie rozumiem, więc nie jem. Nie muszę być głodny, ale to wymagałoby zaufania i pokory. Nie potrafię ufać, jeśli nie sprawdzę. Nie mam tyle pokory, by przyjąć, czego nie rozumiem. Gdyby Eucharystię opakować w rozum? Głód staje się kryterium mądrości. Czy go pokonam czy on pokona mnie?