Spece od technik medialnych, zwłaszcza reklamy w mediach, znają bardzo dobrze termin edukacja wtórna. Chodzi w niej o to, że poprzez pierwotną edukację, np. w celu nabycia produktu, człowiek dowiaduje się przy okazji jak funkcjonuje pewien większy system i dlaczego człowiek powinien ów reklamowany produkt nabyć. Piszę o tym, gdyż oglądając programy informacyjne i publicystyczne odnosi się wrażenie, że nie chodzi już o sam produkt. Środowiska prześcigają się w podawaniu kolejnych afer i aferzystów. Skutek tego jest jednak zupełnie przeciwny od zakładanego. Mechanizm obronny człowieka uczy, że skoro jest już tak źle, to nie warto się tym przejmować. Cele edukacji wtórnej zostają więc osiągnięte.
W ten sposób samo medium staje się komunikatem. Komunikatem jest partia, dziennik, stacja radiowa. Nie jest już ważne, co mówi i jak mówi. Ważne, że mówi, a skoro mówi to znaczy, że jest źle, gdyż medium powołano po to, by komunikowało, że jest źle. Treść mówiąca o konkretnym produkcie staje się w istocie mało ważna, a kluczową staje się informacja o tym, jak funkcjonuje organizm. A dowodem na to, że funkcjonuje źle jest częstotliwość pojawiania się określonego medium-komunikatu.
Rodzi to apel o ekologię, tym razem ludzką. Trzeba oczyszczać środowisko z nieformalnego obiegu informacji, tak jak środowisko naturalne oczyszcza się ze ścieków. Problem jednak w tym, że nieformalny przepływ informacji jest jedynym, który daje życie. Co prawda zatrute i nie do końca ekologiczne, ale jednak życie. Poza tym forum mediów-komunikatów ukazuje też jasny podział ról. Jedno medium komunikuje o zatruciu środowiska (X), drugie podważa istnienie form życia w środowisku czystym (Y). Ostatecznie odnosi się wrażenie, że o czystości informacji mówi się po to, by w nie do końca czysty sposób z niej żyć. Przypomina to sadzenie lasu-kompromisu na dachu hipermarketu. Czy więc ta cała walka o ekologię ludzką i czystość informacji nie jest po to, by odciągnąć uwagę od prawdziwych ścieków? Czy wzrost liczby mediów-komunikatów informujących o tym, że jest źle, nie jest po to, by znieczulić człowieka na zanieczyszczenia? Niewątpliwie potrzebna jest ekologia ludzka, wszakże wiarygodna stanie się pod warunkiem, że nie stanie się kolejną partią czy nowym źródłem dochodu.