Czy jednak zamieszka? W ubiegłym tygodniu postawiłem pytanie, czy znajdzie Syn Człowieczy wiarę za ziemi, gdy przyjdzie? Teraz pytanie idzie jeszcze dalej. Przecież już zamieszkał. Zamieszkał kiedyś w świątyni jerozolimskiej, przez wcielenie zamieszkał najpierw w Betlejem, potem w Nazarecie. Co więc oznacza pytanie, czy zamieszka? Tym razem chodzi o nową świątynię, o ludzkie serce. Często podziwiamy świątynie, ich architekturę, wystrój. A jeśli prawdziwa świątynia jest zbudowana z ludzi wierzących? Spróbujmy uruchomić wyobraźnię. Każdy z nas jest kamieniem duchowej świątyni. Wygląda jak jego życie – z całą chropowatością, nieociosaniem. A teraz wyobraźmy sobie, że z nas buduje się świątynię. Czy będzie równie piękna jak gotycka katedra? Co będzie przypominać?
Niech każdy baczy jak buduje. Budujemy na fundamencie chrztu świętego. Pytanie tylko, co na nim budujemy? Może dlatego potrzebujemy ziemskich świątyni jako znaku i kierunku budowania tej duchowej. Potrzebujemy związku świątyni i domu, bo w świątyni uczymy się obiektywizować relacje, stawiać wyższe cele, wymagać od siebie. Ale świątynia nie istnieje bez domu. Potrzebujemy domu, bo kto nie ma domu, nadużywa świątyni. Człowiek przychodzi do świątyni, aby uczyć się budować życie poza nią. Człowiek musi mieć życie poza świątynią, ponieważ właśnie tam weryfikują się świątynna wiara i świątynna pobożność.
Za kogo uważają Syna Człowieczego? Pytanie pada pod Cezareą Filipową zwaną Paneas, od miejsca kultu bożka Pana. Dzisiaj to pytanie pada w świątyni Pana, Boga Jedynego. Pada w świątyni po pierwsze dlatego, że świątynia oczyszcza człowieka z przyniesionych ze świata poglądów i odpowiedzi na postawione pytanie. W świątyni człowiek uczy się odpowiadać, czyli wierzyć. Wierzyć wiarą własną, która ma być jednocześnie wiarą Kościoła. Kościoła zbudowanego na Piotrze skale, skale zaparcia, która przez nawrócenie staje się skałą Chrystusa. Zbudowana na Piotrze, który otrzymuje władzę kluczy. To właśnie te klucze domagają się świątyni jako Domu Pańskiego. Po co komu klucze bez domu? Ale jednocześnie ten dom potrzebuje władzy kluczy, gdyż bez niej nikt nie mógłby rozstrzygnąć sporów, prawd wiary, drogowskazów na życie.
Czy chcemy Kościoła demokratycznego? Wyobraźmy sobie, że zdanie, które rozstrzyga o naszym życiu „Twoje grzechy są odpuszczone”, zostaje zastąpione demokratyczną decyzją, że tamto odpuszczenie się nie liczy. Demokratycznie zaczyna pisać się Dekalog, demokratycznie ustanawiać sakramenty. Potrzebujemy rozstrzygnięć, które nie są aktami demokracji zmiennymi w czasie. Potrzebujemy świątyni jako znaku dla naszego miasta. Ono potrzebuje świątyni jako domu dla wierzących, ale też potrzebuje świątyni jako znaku przypomnienia dla „bezdomnych w wierze”.
