Zmartwychwstanie – dzień później

Grób jest jak pewność. Nigdy nie mamy podobnej pewności w odniesieniu do człowieka żywego. Z grobem jest inaczej. Kiedykolwiek pójdziemy zanieść kwiaty, wejdziemy na cmentarz bez zapowiedzi – on tam jest. W sposób pewny i martwy.

To żywi kojarzą się z nadzieją, ale i z niepewnością. Niepewnością tego, co zrobią, gdzie ich spotkamy albo gdzie ich już nie znajdziemy. (Nie)pewna cena nadziei i życia.

Jasny schemat śmierci i niepewność życia. Nierozłączna para. Tak jest i tak już pozostanie. Życie zabiera pewność, ale daje nadzieję. Ona wychodzi z grobu pewności i wchodzi w świat niepewności żywych ludzi. A przy grobie pozostanie informacja: „Nie ma jej tu”.

Gdzie więc jest? Gdzie jest On, gdzie jest nadzieja? A może lepiej zapytać, gdzie Go na pewno nie ma, gdzie nie ma nadziei? W grobie. Poza nim, nadzieja może być wszędzie, tak jak wszędzie może być On.

Częściej jednak wybieramy pewność. Grobową pewność. Bo przynajmniej o niej możemy powiedzieć: „tu”. Bo przecież tak bardzo nie lubimy tajemnic…

Zmartwychwstanie Pańskie A.D. 2019

Dotrzeć do prawdy o rzeczywistości. Dotrzeć do prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa. Dotarcie do prawdy nigdy nie jest proste ani łatwe.

Nie zawsze wystarczy widzieć, słyszeć, dotknąć. Nie zawsze jest to też możliwe. Pozostają świadkowie, którzy najwymowniej mówią nie wtedy, kiedy głoszą hasła, lecz kiedy świadczą. A świadczy się życiem. Zwyczajnym, uczciwym ludzkim życiem, wypełnionym pasją trudu poszukiwań.

Dopiero, kiedy zachwyci świadek jako człowiek, zaczyna się próba pójścia za nim w stronę prawdy, której poszukiwaniem się trudzi. Droga na skróty to zawsze droga utartych schematów i emocji, która wystarczy na chwilę.

Uczciwość postaw i pasja trudu poszukiwań – tylko to pociąga naprawdę. Reszta jest ideologią bez pokrycia.

Prawo i sprawiedliwość

Jedną z cnót kardynalnych jest sprawiedliwość. Można ją różnie definiować: oddać każdemu, co mu się należy, sprawiedliwość jako nierówność usprawiedliwiona. Można też zapytać o związek sprawiedliwości i siły. Skoro jest jedną z istotnych cnót życia społecznego (kardynalną!), rodzi się pytanie, skąd sprawiedliwość bierze siłę, skąd jej sprawczość? Czy z prawa? Ale przecież sprawiedliwość jest pewną wytyczną na życie, zaś prawo – zgodnie z definicją – życie porządkuje (lex sequitur vitam).

Związek sprawiedliwości i siły też nie jest oczywisty i raczej się one wykluczają. Sprawiedliwość z natury jest „bezsilna”, zaś siła z natury nie jest „sprawiedliwa”. Czy więc w imię sprawiedliwości można kiedykolwiek użyć siły? Czy kiedy prawo jest niesprawiedliwe, sprawiedliwość może być bezprawna?

I wreszcie – wracając do tytułu felietonu – czy prawo i sprawiedliwość rodzą prawych i sprawiedliwych, czy też prawi i sprawiedliwi są gwarantem prawa i sprawiedliwości? Jeśli przyjąć drugie rozwiązanie, rodzi się kolejne pytanie: skąd się biorą prawi i sprawiedliwi?

Słuszne (prawe, godne) sytuuje się pomiędzy legalnym a dobrym. Oznacza ono zatem napięcie, ale nie zastępowalność. Nie można dobra zastąpić prawem. Prawość nie jest pochodną prawa, lecz napięcia pomiędzy literą a duchem. Zastąpić dobro i prawość prawem, to powrócić do „Księcia” słynnego autorstwa. Można porządkować życie prawem, aż do zatracenia prawości i fundamentalnego poczucia dobra. I wtedy pozostaje jedyny ratunek: powtarzać jak mantrę – to nie prawo i sprawiedliwość rodzi prawych i sprawiedliwych, lecz prawi i sprawiedliwi mogą przekształcić porządek społeczny w prawy i sprawiedliwy.

Skąd brać prawość już wiemy. Pozostaje tylko zapytać, czy jesteśmy dość prawi i sprawiedliwi, by tworzyć prawo i sprawiedliwość dla innych?

Verified by ExactMetrics