Adwent rozpoczyna się zaproszeniem do wejścia na górę Pana. Można z tego wyprowadzić kilka wniosków.
Wniosek pierwszy: Jaka góra, takie przeżycia. Jeżeli moim celem jest górka na 5 minut drogi, raczej nie zapowiada wielkich przeżyć. Tylko wysoka góra wymusza na mnie porzucenie codzienności. W tym czasie nie ma mnie dla nikogo. Dopiero, kiedy odpocznę od codzienności, stanę się inny dla tych, do których wrócę.
Wniosek drugi: Jaka góra, taki bagaż. Czasem można zauważyć w górach kogoś bez wyobraźni, w szpilkach na Kasprowym Wierchu. Zabrać to, co naprawdę potrzebne: pokarm, odzież, światło, kontakt. A kiedy wybieram się na górę duchową trzeba zaopatrzyć się w odpowiedniki: Eucharystia, modlitwa, Słowo Boże, łaska.
Wniosek trzeci: Jaka góra, takie wyrzeczenia. Dzisiaj wszystko musi być pod ręką, bo może się przydać. To może zabrać w góry kuchenkę, ekspres do kawy i łóżko, gdyby zachciało się spać… Góry uczą rozeznania, ile potrzebuję do życia, a ile, by nakarmić moje uzależnienia.
Wniosek czwarty: Jaki szlak, takie bezpieczeństwo. W górach mądry trzyma się szlaku. Chcesz to sprawdzić w prosty sposób? Wybierz sobie miejsce w Polsce z możliwością wyboru autostrady, drogi ekspresowej i lokalnych dróżek. Potem ustaw GPS na wyszukanie najkrótszej drogi. Zrozumiesz, jakich przygód można doświadczyć. Nie da się oszukać na modlitwie, w życiu, w przyjaźni, w miłości. Pójście na skróty po prostu się nie opłaca.
Wniosek piąty: Mieć oczy szeroko otwarte. Oczy zamykają się z dwóch powodów – ociężałości lub strachu. Kto ma interes w tym, by się nam nie chciało? Kto ma interes w tym, by nas straszyć?
Wniosek szósty: Przyszłość nie jest projekcją. Można wyobrazić sobie przyszłość nie przyjmując niczego z zewnątrz. Mam dwie choroby, za kilka lat będę miał pięć. Nic nie czytam, więc moje wyobrażenie o świecie ma się nijak do tego, co przyjdzie. Nie wyjechałem nigdy poza własny mały świat, więc wyobrazić mogę sobie tylko to, co znam. Adwent jest wyjściem ku temu, co ma przyjść „stamtąd”. Nie jest ucieczką w przyszłość od rzeczywistości. Jest wyjściem na spotkanie. Ale żeby to zrobić, trzeba zamknąć nasz mały, stary świat.
I dać się zachwycić tym, co przychodzi i Tym, Który przychodzi.