Duch Święty jest jak woda

Spróbujmy wyobrazić sobie życie na ziemi ze wszystkim co mamy, z wyjątkiem wody. Szybko byśmy się przekonali, że bez wody nie ma życia, energii, ciepła i codzienności. Potrzebujemy wody w tym, co nazywamy światem wokół nas, ale potrzebujemy też wody wewnątrz naszego organizmu. Nieczęsto mówimy, że lubimy wodę. Lubimy kawę, herbatę, napoje przygotowane na wodzie. Ona jest tak oczywista, że czasem o niej zapominamy.

Podobnie jest z Duchem Świętym. Mamy Ewangelię, sakramenty, biskupów, proboszczów i spowiedników. Mamy rekolekcje i dni skupienia. Mamy encykliki i listy papieskie. Mamy kościoły, gdzie możemy się modlić. I spróbujmy sobie wyobrazić, że w tym wszystkim zabraknie Ducha Świętego. Ewangelia nie trafi do nas, bo nie będzie miał kto interpretować. Sakramenty sprowadzi się do wmawiania komuś nowego życia, odpuszczenia grzechów, pocieszania w chorobie. Będziemy nakładać na kogoś ręce i nie będziemy wiedzieć po co? Wszystko co czynimy w Kościele, bez Ducha Świętego byłoby śmieszne i puste. Czasem wydaje się nam, że bez biskupa nie byłoby bierzmowania. A wyobraźmy sobie, że przyjeżdża biskup, tylko nie ma Ducha Świętego.

Jak Go otrzymać i jak się Nim cieszyć? Duch Święty jest darem, a żeby otrzymać dar, trzeba wyrazić zgodę. Ale wyrażenie zgody jest nie tylko na dar, ale i na warunki daru. A warunkiem jest jedność i pokora. Jedność, czyli zgoda na to, że każdy może otrzymać dar. Pokora, by zrozumieć, że dar wypełnia to, czego mi brakuje. To właśnie dlatego Kościół jest nową Wieżą Babel. Potrzebuje jedności do wspólnego budowania, ale jednocześnie ukazuje, że ta jedność bierze się ze szczególnego podobieństwa.

Nowa jedność. Wyobraźmy sobie szczęśliwą rodzinę, w której wszyscy są podobni do ojca. Wyobraźmy sobie szczęśliwe małżeństwo, gdzie żona jest podobna do męża. Jak w takim razie mają być podobni do siebie: dzieci i rodzice, mąż i żona? Mają być podobni jak charyzmaty. Tylko dlatego potrzebujemy siebie, że nie jesteśmy tacy sami. Natomiast jedyny powód do jedności to nasze podobieństwo do Boga. On jest miłością, więc być podobnym do Niego, to upodobnić się do miłości.

Żeby to zrozumieć, postawmy najtrudniejsze pytanie: kto jest ważniejszy w Kościele – święty czy grzesznik? Święty potrzebuje grzesznika, by zrozumiał, jak bardzo może upaść. Grzesznik potrzebuje świętego, by zrozumiał, że zawsze może powstać. A jeden i drugi potrzebują Ducha Świętego, gdyż bez Niego spór o to, kto ważniejszy nie ma żadnego sensu.

Duch Święty jest więc jak woda. Podziwiamy wszystko bez czego można przeżyć. Natomiast za oczywiste uważamy to, co jest warunkiem przetrwania. Może więc dlatego tak mało o Nim mówimy, bo jest oczywisty jak woda bez której nie ma życia, energii, ciepła i codzienności.

Najważniejsze zadania dla człowieka

Człowiek ma w życiu dwie pokusy: budować wierzę Babel, by uciec z ziemi i pogrążyć się w codzienności, by uciec od myślenia o niebie. Tymczasem tajemnica wcielonego Słowa uczy, że Bóg przychodząc na ziemię chciał nauczyć człowieka pragnienia nieba, a wstępując do nieba, dać perspektywę i kierunek dla życia na ziemi.

Wiara musi więc łączyć niebo z ziemią. Przypomina pierwotne powołanie człowieka do przetwarzania i rozwijania tego, co na ziemi. Człowiek musi tak bardzo trzymać się ziemi, że może go od niej oderwać tylko coś, co przychodzi stamtąd. Na tym polega rzeczywistość wiary. Złudna byłaby wiara, która bez bycia pociągniętą czymś stamtąd, chciałaby zwolnić się z tego, co jest tu. Z mojego życia ktoś musi mieć pożytek. Jeżeli nie wierzę w to, co jest tam, przynajmniej zajmuję się tym, co jest tu. Wbrew pozorom, na kryzys wiary lekarstwem nie jest bezmyślne wpatrywanie się w niebo, ale czasem prozaiczna przyziemna praca. Ona uczy pokory, wytrwałości i życia dającego komuś pożytek.

Szczególnym wyrazem wiary, która łączy niebo z ziemią powinno być kapłaństwo. Ono zawiera w sobie kilka wezwań wypowiadanych w dniu święceń. Wierz, w to co czytasz – czy nauczyłem kogoś wierzyć, czyli czytać życie w świetle Pisma Świętego? Nauczaj, w co wierzysz – oznacza, że zadaniem kapłana nie jest pokazywać, w co ktoś drugi ma wierzyć, ale opowiadać to, w co sam wierzy. Pełnij, czego się nauczasz – a nauczanie płynie z wiary. Życie wiarą jest więc jak odprawa, w ramach której człowiek otrzymuje zadanie. Wiara musi rodzić we mnie wyzwanie, które wyznacza kierunek mojej pracy i życia. Rozważaj, co czynisz. Wszystko w życiu może stać się rutyną. A rutyna sprawia, że to już człowieka nie inspiruje i nie rozwija. Czy rozważam jeszcze co czynię, kiedy sprawuję sakramenty, kiedy się modlę? Czy Bóg jest jeszcze przedmiotem mojej nadziei? Czy kiedyś będę chciał opuścić to co mam teraz, dla tego, co mam otrzymać?

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Kiedy czyta się Pismo Święte, człowiek zaczyna rozumieć, że początek i koniec, niebo i ziemia, życie i śmierć są tym, co spina w jedno naszą egzystencję. Dlatego tak ważny dla zrozumienia ziemi jest podbój kosmosu, bo tylko z większej perspektywy można pojąć sens fragmentu rzeczywistości. Dlatego tak ważny jest podbój nieba, bo tylko z perspektywy wieczności można pojąć to, co trzeba robić teraz. I to są właśnie najważniejsze zadania dla człowieka: podbój kosmosu i podbój nieba.

Po co wierzącemu sumienie?

Czy naszym słowom muszą towarzyszyć znaki? Można odnieść to najpierw do najbardziej codziennych sytuacji życiowych. Czy za tym, co mówię muszą iść jakieś konsekwencje? Przecież wypowiadamy tyle słów bez pokrycia, a jednocześnie czynimy jakieś niezrozumiałe gesty, którym nie towarzyszą słowa, które pozwoliłyby zrozumieć. Upraszczając, nazywa się to problemem komunikacji. Zgoda, ale pod jednym warunkiem, że komunikacja to coś więcej niż wypowiadane słowo. czy też czyniony gest bez znaczenia.

W początkach Kościoła wszyscy głosili: Judasz, Piotr i Jan, Szczepan, Szymon Mag, Ananiasz i Safira. Tylko, że słowom towarzyszyły bardzo różne postawy: Judaszowi – rozpacz, Piotrowi i Janowi – gotowość do cierpienia, Szczepanowi – zdolność przebaczenia, Szymonowi Magowi – własny interes, Ananiaszowi i Safirze – obłudna pobożność.

Wierzący ma być gotowy do obrony wiary, to znaczy usprawiedliwienia nadziei, która jest w nim. Obrona wiary nie oznacza zamknięcia. Przeciwnie – oznacza otwarcie na jasność argumentów, świadectwa, postawy. Czasem dużo mówi się o obronie (apologii) wiary. A czy nie powinno się mówić o obronie (apologii) wiarą? Czy jest inny sposób obrony postawy chrześcijańskiej niż osobista wiara? Bez wiary u siebie i u innych można namawiać do przyjęcia Pierwszej komunii, bierzmowania, ślubu – ale po co?

Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać przykazania. Oznacza to, że to nie przykazanie pociąga do Boga, ale Bóg do zachowania przykazań. Przykazanie wtórnie oznacza nakaz. Pierwotnie oznacza takie słuchanie, którego celem jest usłyszeć. Pierwsze łamanie przykazań w Biblii nie polegało na przekroczeniu jakiegoś przepisu, ale na nieposłuchaniu. Odejść od przykazań, to przestać słuchać. Dopiero, kiedy przestaje się słuchać, przestaje się iść za…

Pierwszym wyrazem zachowania przykazań nie jest więc zachowanie norm, ale słuchanie głosu sumienia, a właściwie głosu w sumieniu. Wtedy wiara to nie spór z księdzem, ale spór z własnym sumieniem, czy lepiej – we własnym sumieniu. Jeżeli przestanę spierać się w sumieniu, to po co spierać się w ogóle? Bez sporu w sumieniu pozostaje tylko banalność zła.

Verified by ExactMetrics
Verified by MonsterInsights