Pytanie o wiarę jest pytaniem o przyszłość

W dzisiejszą niedzielę pada pytanie o to, czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie? Pierwsza płaszczyzna odpowiedzi, która przychodzi człowiekowi do głowy to puste kościoły, brak młodych, obojętność wobec wiary. Można jednak odpowiedzieć, że wiara to nie tylko budynki czy liczenie wiernych na nabożeństwach. Można powiedzieć, że wiara ma głębszy wymiar i nie można jej mierzyć tylko ilościowo. To prawda, nawet w badaniach społecznych z badań ilościowych niewiele wynika. Można tylko stwierdzić, że czegoś jest dużo czy mało, że jest częste lub sporadyczne. Ale tak naprawdę nie mówi to wiele o istocie problemu.

W wierze chodzi więc o coś innego. Można o niej mówić na zasadzie dwóch obrazów: Mojżesza w czasie walki z Amalekitami, którego ręce podniesione do modlitwy są podtrzymywane, by nie ustały. Można z tego wyprowadzić wniosek, że są potrzebni ci na polu walki oraz ci, którzy się modlą za tych, którzy walczą. Ale jest też drugi, bliższy nam obraz zawarty w encyklice papieża Franciszka o wierze – światło wiary.

Wiara od oświeceniowego przełomu kojarzona jest z ciemnością, żeby nie powiedzieć z ciemnotą. Nie najlepiej wypada w zestawieniu ze światłem rozumu. Jeśli jednak pójdzie się dalej, jak wcześniej w odniesieniu do badań ilościowych, można zapytać, co jest źródłem światła rozumu, a co źródłem światła wiary? Dla zobrazowania przyjmijmy, że najprostszym i powszechnie dostępnym narzędziem światła rozumu człowieka jest telefon. Ma on wiele aplikacji, które oświecają naszą codzienność: pożywienie, podróże, zdrowie. Można znaleźć prawie całe światło rozumu na wyciągnięcie ręki, w telefonie. Światło wiary wydaje się praktycznie nieprzydatne. Do momentu aż nie zapytamy o źródło.

Źródłem światła naszego telefonu jest bateria. Ale wystarczy zagubić się w górach, doświadczyć wojny, kryzysu, by zrozumieć jak złudne może to być światło. Czym będę kierował się wtedy? Jakim światłem? Kto będzie moim oświeceniem? Czasem trzeba wręcz brutalnie zapytać o imię tego, komu wtedy zawierzę swoje życie.

Zupełnie inaczej jest z wiarą. Światło ludzkie nawet jeśli prowadzi w przyszłość, to oświeca ją z przeszłości. Natomiast światło wiary pochodzi z przyszłości. Wiara jest momentem spotkania tych dwóch świateł we Wcieleniu Słowa. Bóg przychodzący z przyszłości, jednocześnie zabiera człowieka w przyszłość. Człowieka błąkającego się wyłącznie ze światłem rozumu, odnajduje światło z przyszłości. To tak, jak gdyby ktoś wyszedł naprzeciw człowiekowi, który zagubił się w nocy. Światło się kończy, wszystko co otacza zaczyna przerażać, a perspektywa domu staje się odległa. Można sobie wyobrazić, kiedy ktoś z domowników wychodzi naprzeciw, by ze światłem szukać zabłąkanego i go odnajduje. W lesie nie wystarczy wspomnienie, by polepszyć swój los (historia wspomnień o domu), potrzeba nadziei, że ktoś nas odnajdzie i miejsce wspomnień znowu stanie się rzeczywiste.

Historia i nadzieja są jak dwa kresy drogi człowieka.

I najtrudniejsze pytanie: jaką przyszłość miałby świat bez Boga, bez tego światła z przyszłości? Kto poza Nim wyznaczy kierunek naszej drogi? Można przeżyć życie na zasadzie flirtu, tak można przeżyć również wiarę. Każda ze stron mieszka u siebie, czasem się spotykają bez zobowiązań. Ale można też przeżyć życie w miłości na dobre i na złe. W miłości nie zawsze jest miło jak we flircie. Ale przychodzi w życiu taki moment, gdy flirt obnaża samotność człowieka.

„Nie lękajcie się” św. Jana Pawła II miało to właśnie wyrazić. Nie lękaj się światła przyszłości, nie pozostawaj tylko na poziomie latarki i telefonu, nie sprowadzaj życia wyłącznie do flirtu, nie bój się poświęcić czemuś lub komuś. W przeciwnym razie kiedyś zostaniesz sam, ze światłem własnego rozumu, ze światłem własnego telefonu, z perspektywą baterii, która się kończy i zasięgu możliwości, który zanika. Pozostanie wtedy przerażająca ciemność i samotność.

Ale ciągle jest jeszcze w zasięgu człowieka światło wiary. Jeśli chce!

Verified by ExactMetrics