Trzy góry wiary

(refleksja na II Niedzielę Wielkiego Postu)

Z wiarą i rozumem jest tak jak z samolotem, który miałby jeden silnik śmigłowy, a drugi odrzutowy. Tylko pozornie wiara i rozum są niesprzeczne. Poetycko obrazują dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji Prawdy (por. encyklika Fides et ratio). Są to jednak dwa skrzydła nieporównywalne tak bardzo, jak wiara i zdrowy rozsądek. Dzisiejsze pierwsze czytanie mówi o ofierze Abrahama. Można jednak pytać logicznie: Co by było, gdyby Bóg nie zatrzymał Abrahama. Co byśmy wspominali? Ale można też pytać logicznie: Co by było, gdyby Bóg powstrzymał Syna? To jest właśnie wiara i rozum, dwa skrzydła dające pełnię, ale nie proste bezpieczeństwo we wznoszeniu się ku Prawdzie.

Żeby zrozumieć wiarę, trzeba mieć świadomość trzech gór. Pierwsza to wzniesienie świątynne Moria, dzisiejsza Kopuła na Skale. To ona opowiada o nieskutecznej ofierze Abrahama. Nieskutecznej, bo przerwanej przez Boga. Bóg nie potrzebował krwawej ofiary człowieka, ale zawierzenia. Z tego miejsca wzrok idzie dalej, ku Golgocie. Tam nie padło w odpowiednim czasie słowo „wystarczy”. Wypełniło się! I trzecia góra, Tabor, Góra Przemienienia, pokazująca, że ani niedopełniona ofiara człowieka, ani dopełniona ofiara Syna nie są celem. Celem jest przemiana, czyli nowe wyjście.

Liturgia łączy te trzy góry. Pozwala zaplanować ludzką ofiarę. Upamiętnia ofiarę Boga. Ale jest przede wszystkim po to, by przemienić człowieka. By mógł spojrzeć na swoje życie w świetle wiary. Niewola w Egipcie była przede wszystkim ciemnością. Nawet w potocznym rozumieniu mówimy o ciemnościach egipskich. Wyzwolenie to wyjście ku światłu. W tym kontekście trzeba mieć podwójną odwagę: odwagę wyjścia z ciemności i odwagę dostrzeżenia życia w nowym świetle.

To jest kolejne zadanie na Wielki Post.