„Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli dało moc”

(wokół Prologu Ewangelii według św. Jana)

W okresie Narodzenia Pańskiego po raz kolejny powraca Prolog Ewangelii według św. Jana. Można postawić pytanie, czy nie ma innych tekstów o Bożym Narodzeniu? W ostatnich dwóch tygodniach było przecież tyle świąt, a skoro tak, to przynajmniej czytania mogłyby się nie powtarzać. Może jednak jest to opatrznościowe, że po raz kolejny można wrócić do tych samych słów, chociażby po to, by usłyszeć jedno zdanie streszczające religijny sens Słowa Wcielonego: „Wszystkim, którzy Je przyjęli dało moc…”.

Słowo konstytuuje całą naszą wiarę. Bóg stwarza Słowem. Naród wybrany jest ukonstytuowany przez Słowo: „Ja będę waszym Bogiem, wy moim ludem”. Życie człowieka wierzącego poczyna się ze Słowa życia podczas chrztu św. w imię Trójcy. W Sakramencie Pokuty na nowo rodzimy się przez Słowo przebaczenia. Słowo jest jedynym wyraźnym „argumentem” Boga, że wydarza się coś wielkiego. Można je usłyszeć, nawet powtarzać, ale tylko tym, którzy Je przyjmują daje moc.

Jedna osoba zapytała mnie, czy to nie protestantyzm, sprowadzać wiarę do subiektywnych odczuć? Trzeba jednak rozróżnić dwie rzeczywistości: realność istnienia Boga i realność istnienia Boga dla mnie. W tym samym Prologu znajduje się bowiem werset: Przyszło [Słowo] do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. A więc było realnie. Dopiero po tym wprowadzeniu pada zdanie: Wszystkim, którzy Je przyjęli, dało moc! Czy ci, którzy nie przyjęli podważyli realność Boga? Oczywiście, że nie. Ale podważyli skuteczność i moc Słowa dla siebie. Czy to jest protestantyzm? O ile wiem, Prolog powstał przed podziałem chrześcijaństwa!

Wolimy Boga realnego niezależnie od nas. To zwalnia nas z wielu wyzwań. Czy przyjmuję czy nie przyjmuję, On istnieje. Jakie to proste. Ale czy rzeczywiście tak bardzo wyzbyliśmy się egoizmu, że nawet nie musi istnieć On dla nas, wystarczy, że istnieje w ogóle? A może tak podkreślana „realność” ma nas zwolnić z osobistych, oczywiście że subiektywnych starań?

Czy pocieszający byłby dla mnie fakt, że istnieje restauracja, w której nigdy nie zjem posiłku? Czy wystarczy mi jej realność? Stoję głodny przed drzwiami i cieszę się, że ona po prostu jest… Jakież to nieegoistyczne, ale jednocześnie mało przekonujące pocieszenie.

Tak czy inaczej, Słowo Prologu mówi jasno: wszystkim, którzy Je przyjęli dało moc. A dla tych, którzy nie przyjęli wcale nie jest pocieszeniem, że niezależnie od ich postawy Ono istnieje naprawdę.