Bóg się rodzi

Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką. Ujrzał, ale już po chwili pomyślał, że to mu się tylko wydawało. Po kilku dniach miał już gotową teorię naukową, która go uspokoiła – nic się nie stało. Umysł czuwa.

Pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy do Betlejem. No właśnie, pasterze. Zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy bezmyślnie za czymś pójdą, w coś uwierzą. Im bardziej nierealne, tym bardziej przylgną.

I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich. Teraz już nikt nie powinien mieć wątpliwości. Anioły przesądziły o wszystkim. Tu już chyba kończy się granica ludzkiej naiwności.

 

Tak sobie myśleli…

 

Tak myśli wielu. Tak myślałem kiedyś i ja. I pewnego dnia bez wielkiej światłości, bez pasterzy i bez aniołów mogłem Go doświadczyć. W małym listopadowym zdarzeniu. To byłem z pewnością ja i to bez wątpienia był On. Teraz przychodzi zwyczajnie, codziennie, czasem nawet tak, że nie zmąci spokoju, planów, grzechu. A jednak przychodzi. I to jest dla mnie najpiękniejsze Boże Rodzenie się dla mnie.

 

 

Verified by ExactMetrics