e498ee5c26e7c78a84d1e8f5cd99a033

Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka

Minęło ponad sześćdziesiąt lat od momentu uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. To wystarczająco długi okres, by pokusić się o pewne syntetyzujące refleksje. Odkryto prawa człowieka! Brzmi to prawie tak dumnie, jak odkrycie drogi morskiej do Indii, jak podważenie systemu Ptolemeusza. A w rzeczywistości można to porównać najwyżej z Rewolucją Francuską (sic!).

Sądzę, że prawa człowieka odkrył KTOŚ znacznie wcześniej. One chyba nie są młodsze od człowieka. Problem tylko w tym, że wraz z prawami pojawiła się w człowieku WOLNOŚĆ…, ale jakby niedopracowana. Wolność „do” nie tylko niewolniczego „wdrażania” praw w życie, ale również wolność „od” respektowania tych praw. Człowiek ma bowiem pewien „luz egzystencjalny”, który sprawia, że nie od razu widzi konsekwencje wszystkich swoich działań. To na co narzeka dzisiaj, zasadniczo nie dokonało się wczoraj. Większość z trudnych spraw jakie nosi jest wypadkową wcześniejszych jego wyborów.

Jaki zatem prezent można by przygotować z okazji dzisiejszego jubileuszu? Wydaje się, że najpiękniejszym prezentem może być ROZUMNOŚĆ. To ona broniła praw człowieka na wiele wieków przed ogłoszeniem Powszechnej Deklaracji. I to jej brak sprawia, że sześćdziesiąt lat po fakcie proklamacji tego dokumentu prawa człowieka bywają ciągle łamane.

Sekretarz Generalny ONZ powiedział przy tej okazji, że jednym z powodów nierespektowania praw człowieka jest mały poziom ich uświadomienia. Ale myślę, że potrzebna jest mała dopowiedź. Faktycznie trzeba sobie uświadomić te prawa. Ale trzeba też zauważenia, że nie zawsze uświadamia nam je nasz własny rozum. Czasami uświadamia nam je KTOŚ, a czasami tylko ktoś. A co mówi rozum?

Mówi, że skoro są niezbywalne, potrzebują zabezpieczenia, nie zaś Prometeusza wykradającego bogom ogień. Nie obdaruje nas prawami człowieka ani lewica ani prawica. Nie musimy być za nie wdzięczni ani liberałom ani konserwatystom. Wymienione partie czy systemy mogą je lepiej czy gorzej zabezpieczyć. Ale jeśli prawa te są niezbywalne, to nie można ich stawiać na równi z uchwałami o obecności Polski w Unii Europejskiej czy z uchwałami o podatku VAT. Człowiek może o nich mówić, ale nie może ich stwarzać. Może je odkryć jak Kopernik słońce. Ale na tym zasługa Kopernika się kończy.

Nie chcąc wikłać się filozoficzno-teologiczne spory, pragnę tylko zadać pytanie, jakie stawia sobie i innym dziecko na etapie preideologicznym: DLACZEGO?

Dlaczego człowiek ma prawa, dlaczego są niezbywalne, dlaczego chce je łamać, gdy chce człowieka zniewolić. A potem dlaczego je oddaje, kiedy wzrasta ludzka świadomość?

Pytanie „dlaczego?” stawia się wtedy, gdy coś JEST a nie wiem DLACZEGO JEST. Prawa człowieka SĄ. Natura ludzka JEST. Ba, nawet człowiek, żeby mógł pomyśleć najpierw MUSI BYĆ.

Dlaczego?

Trybunał Praw Człowieka?

http://cmiskp.echr.coe.int/tkp197/view.asp?action=html&documentId=857732&portal=hbkm&source=externalbydocnumber&table=F69A27FD8FB86142BF01C1166DEA398649

Mówiąc o prawach człowieka, trzeba mieć na uwadze fakt, iż różnią się one zasadniczo od tzw. prawa stanowionego. Dla mniej wtajemniczonych w problematykę, można by tę różnicę oddać obrazowo poprzez zestawienie odkrycia jakiejś planety z „odkryciem” plastikowego opakowania. Oczywiście fizyk i astronom będzie zawsze bardziej pokorny, bo ma świadomość, że on świata nie stwarza, że świat istniał zanim on go odkrył. Zupełnie przeciwną postawę przyjmie wynalazca plastikowego opakowania. To przecież on stworzył śmieć, który nie chce w sposób naturalny się rozkładać. Po ostatniej decyzji Trybunału Praw Człowieka (zakaz umieszczania krzyża w miejscach publicznych), takimi plastikowymi wynalazcami zdają się być jego sędziowie. Przestało zachwycać ich to, co jest, więc zaczęli wymyślać prawa człowieka, z których pierwsze jest prawem człowieka do wolności od posiadania praw.

Otóż panowie sędziowie, nie jesteście zbyt odkrywczy – co najwyżej osiągnęliście poziom producentów plastikowych opakowań. Człowiek bowiem wbrew pozorom nie ma aż tak wielu praw, by nad nimi debatować. Ma on niewątpliwie silną świadomość daru życia, zatem musi mieć do niego prawo. Ta sama świadomość podpowiada człowiekowi, że jego natura nie godzi się na niewolę – musi mieć zatem prawo do wolności. A wolność, to przede wszystkim prawo do wyrażenia siebie. Zatem fundamentalne prawo do prawdy o sobie, by najpierw siebie poznać, potem prawo do opowiedzenia o tym komuś drugiemu, prawo do zakomunikowania światu swoich kolejnych odkryć: drugiego człowieka, Boga. Ktoś może się z tym nie zgadzać, tak jak ja mam prawo nie zgadzać się z odkryciami drugiego człowieka, ale mamy prawo o tym mówić, bo inaczej wracamy do totalitarnej cenzury. Starsi pamiętają lekcję historii o społeczeństwie bez Boga, bez religii, bez krzyża.

Zatem jeśli broni się praw człowieka to tylko przez ich rozwijanie a nie ograniczanie. Bo jeśli dla przykładu większość rodziców będzie wierząca, to niby w imię czego nie może powiesić krzyża w publicznym miejscu? Pisałem już kiedyś o innej patologii życia społecznego, a mianowicie tej, że katecheta nie może być wychowawcą klasy, bo będzie przekonywał do religii, natomiast wojujący ateista może nim być bez problemu, gdyż… nie będzie nawoływał do religii. Wystarczy mieć mózg chociażby wielkości orzeszka, by zrozumieć, że nie chodzi o tolerancję tylko prymitywną, jak w PRL-u walkę z religią. Chociaż – z całym szacunkiem do współczesnych aparatczyków – tamci z PRL-u przygotowaniem bili obecnych na głowę. Oni nie służyli dobrej sprawie, ale inteligentni to oni jednak byli.

A dzisiaj?

Trybunał Praw Człowieka zajmuje się pozbawianiem człowieka jego praw. Można odnieść wrażenie, że Europa, w której przychodzi nam żyć coraz mniej przypomina kontynent oparty na myśleniu, zmaganiu, poszukiwaniu. Wydaje się, że staje się ona coraz bardziej faktem medialnym.  Czasem nachodzi mnie pragnienie, by na kilka dni, no może tygodni, zabrakło prądu. Wtedy część tzw. rzeczywistości przestałaby istnieć, a zostałoby tylko to, co RZECZYWISTE.

A dzisiaj dodatkowo zadaję sobie pytanie, czy Trybunał Praw Człowieka w obecnej formie wytrzymałby próbę braku prądu?

Jest to zachęta do prostego eksperymentu – wyłączenia wszystkiego, co sprawia pozór stwarzania rzeczywistości. A może okaże się, że bez prądu przeżyje tylko prawdziwy człowiek, prosty zaś eksperyment stanie się nowym epokowym odkryciem: entropii głupich rządów i praw na rzecz tego, co JEST?

Prawa człowieka – stara ideologia czy nowa utopia?

Od lat 90. XX wieku daje się zauważyć niesamowite ożywienie w literaturze przedmiotu poświęconej prawom człowieka. W pierwszym odruchu można stwierdzić, że to dobry znak. Świadczy bowiem o zwiększaniu się samoświadomości człowieka jako podmiotu praw. Każde jednak ożywienie dokonuje się w określonym kontekście: realnym, ideologicznym lub po prostu utopijnym. Pierwszy kontekst jest oczywisty. Dwa kolejne pokazują, że jeśli nawet rysuje się w nich pewną prawdę o człowieku, jest to już prawda „uwikłana”.

                Czy i w co uwikłana jest prawda o prawach człowieka? Kilka przykładów. Pierwszy dotyczy np. Czeczeni, Afganistanu czy Iraku. Chodzi o to, że w imię praw człowieka podejmuje się walkę z dyktaturą, terroryzmem. Nie przeszkadza to jednak w łamaniu praw np. cywilów zamieszkujących owe pozbawione praw regiony. Drugi kontekst dotyczy akcesji Turcji do struktur Unii Europejskiej. Prawa człowieka traktuje się jako „opóźniacz” usprawiedliwiany inną koncepcją tych praw, a w praktyce chodzi o niebezpieczeństwo konfrontacji przyzwyczajeń europejskich w myśleniu o człowieku, z zupełnie innym systemem antropologicznym. Wreszcie trzeci kontekst to Chiny. Z jednej strony dostrzega się ewidentne łamanie fundamentalnych praw człowieka, z drugiej zaś, ze względów gospodarczych i ekonomicznych usiłuje się dyplomatycznie przemilczeć ten fakt.

                O jakie więc prawa chodzi? Jakiego człowieka mają chronić? Według czyjego wyobrażenia? Są to tylko pozornie retoryczne pytania. W rzeczywistości ukazują słabość systemu ochrony praw, a co za tym idzie, wskazują na niebezpieczeństwo, iż stwierdzenia każdy, wszyscy, wcale nie gwarantują spokoju i bezpieczeństwa konkretnego człowieka, którego prawa mają chronić. Kto więc ma ustalać prawa, ich zakres i ewentualną ochronę? Wydaje się, że nowym zabezpieczeniem praw staje się realizm ekonomiczny i polityczny. Problem tylko w tym, że to człowiek miał być motywem i celem zarówno porządku ekonomicznego i politycznego, jak również praw człowieka. O tym jednak profilaktyczne woli się milczeć. I to właśnie stawia pytanie o starą ideologię i nową utopię.

 

Verified by ExactMetrics