Zmartwychwstanie – refleksja w niedzielny poranek

Nie istnieją fakty, są tylko interpretacje.

Teza, jak każda inna, jednych pociąga, innych niepokoi. Czy jednak my sami nie pozostajemy wyłącznie na poziomie interpretacji, nawet świętych, ale interpretacji? Czy nie ma dowodu na zmartwychwstanie Chrystusa?

Zaczęło się od Wcielenia: Et Verbum caro fatum est. Słowo stało się faktem. Wielu widziało, mogło cieszyć się z Maryją. Nie musieli wierzyć, że urodził się Jezus (bo widzieli), ale ciągle mogli wątpić, że jest Bogiem.

Zmartwychwstanie jest zupełnie innym faktem. Nie ma świadków, nie można dotknąć. Dotykali tylko ci, którym Zmartwychwstały się objawił i którzy mieli wiarę. To nie jest empiryczny dowód zmartwychwstania dla wszystkich.

Czasem uciekamy w empirię – np. całun. Jest to ważny dowód historyczności śmierci Jezusa, ale nie zmartwychwstania. Dla tych, którzy wierzą jest potwierdzeniem wiary w życie, dla niewierzących potwierdzeniem, że ktoś umarł. Dla jednych aż tyle, dla drugich tylko tyle!

Ale jest dowód z wiary. Człowiek realnie doświadcza bowiem siebie. I w swoje osobiste doświadczenie może wprowadzić Boga. Wprowadza Go przyjmując Jego Ciało. Opłatek nie przekona, to oczywiste. Ale w wierze można realnie doświadczyć skutków i mocy Zmartwychwstałego. Potrzeba tylko odwagi uwierzenia i przyjęcia.

Eucharystia jest największym dowodem na Zmartwychwstanie. To w Niej mogę doświadczyć jej skutków w swoim życiu, by móc świadczyć.

I w tym punkcie mylił się Nietzsche: nie tylko istnieją interpretacje. Są również fakty!

Verified by ExactMetrics