Wielki Piątek: Prawda

Wobec krzyża każdy człowiek, niezależnie od swojej osobistej świętości i zasług, musi uznać, że nie jest bez winy. Krzyż uczy najpełniejszej prawdy o mnie samym. Uczy pokory i jednocześnie domaga się deklaracji, czy te święta są dla mnie. A nie byłyby wtedy, gdybym uparcie wierzył w swoją nieskazitelność i sprawiedliwość.

Wobec krzyża nikt z nas nie jest bez winy. Prawda bolesna a jednocześnie niosąca nadzieję, gdyż wina została odkupiona. Wielki Piątek jest trudny jak prawda o życiu i krzepiący, bo prowadzi do poranka zmartwychwstania. Również do tych małych z martwych powstań. Jest nadzieją na codzienność i na wieczność.

Wielki Czwartek: Miłość

Kochać kogoś, to sprawić, by żył. Kochać to dać coś z siebie. Dać swoje ciało i krew.

Wielki Czwartek przypomina tajemnicę Miłości Boga – dar z siebie do końca. Ten dar oczekuje jednak odpowiedzi. Kiedy Jezus daje swoją Krew, jak gdyby włącza nas w swoje życie. By jednak to życie mogło trwać potrzeba, byśmy nie tylko żyli z Jego Krwi, ale byśmy przemienieni pozwalali, by pomiędzy nami a Nim ta ożywcza Krew mogła płynąć.

Eucharystia – cudowna przemiana. Jak często zawężana do tego, co dzieje się na ołtarzu. Ale czy można wierzyć w przemianę chleba w Ciało i wina w Krew, gdyby nie wierzyć w przemianę własnego życia w Jego życie?

Na tym właśnie polega tajemnica miłości: tej przyjmowanej i tej dawanej. I nie ma tu miejsca na fałszywą pokorę i niegodność. Bo nie być godnym przemiany to ostatecznie nie chcieć żyć prawdziwie.

Wielka Środa: Zdrada

Kiedy w codziennym życiu pada słowo zdrada, od razu pytamy, czego zabrakło jakiejś osobie, dlaczego czy też dla kogo osoba zdradziła? Zdrada wiąże się bowiem z rozczarowaniem, albo z wybraniem czegoś, co przynajmniej na początku ma pozory większego dobra. Ale co mogło pociągać Judasza, co go rozczarowało w Jezusie? Judasz bowiem zdradza za trzydzieści srebrników, za kwotę wręcz śmieszną jak za zdradę przyjaciela.

Zdrada Judasza jest więc rozczarowaniem i w imię owego rozczarowania odpłatą za zawiedzione nadzieje. Zdradził Judasz, ale zdradzamy również my. Zdradzamy wtedy, gdy Bóg zdaje się nas zawodzić, gdy nie tego się spodziewaliśmy. Wtedy zdrada dokonuje się za marne srebrniki chwilowej przyjemności, za pozory lepszej przyszłości.

Może więc człowiek zdradza dlatego, że nie potrafi kochać? Może tym, na co się czeka nie jest wcale miłość? Może po prostu zdrada to sposób na życie człowieka samotnego i zalęknionego? Samotnego w swym pragnieniu i niezaspokojeniu. Może zdradza się nie Boga czy osobę kochaną, ale siebie, faktycznie  już dawno zdradzonego dla małych, codziennych spraw?

Jest to dobry moment, by zapytać o przedmiot naszej własnej miłości, by zapytać o nasze nadzieje. I by w porę zatrzymać rękę przed wzięciem kolejnych srebrników, które i tak nie zaspokoją.  Lepiej byłoby dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Czy Chrystus nie potrafił Judaszowi przebaczyć? A może to Judasz nie był zdolny do przyjęcia przebaczenia i to nie dlatego, że zdradził, lecz dlatego, że nie znalazł w sobie dość odwagi, by kochać i miłość przyjąć?